Przystań jachtowa portu w Ustce kończy sezon. Statystycznie udany – do portu wpłynęło więcej jednostek, niż przed rokiem. Niewiele jednak zmieni się w najbliższym czasie, jeśli chodzi o infrastrukturę.
Żeglarska część portu w Ustce przygotowuje się do zimowego snu. W miniony weekend, 2 i 3 października, odbyły się regaty klasy Optymist, jedna z ostatnich imprez żeglarskich sezonu.
– Wyciągnęliśmy już z kanału portowego pomosty, czyli pływającą marinę – przyznaje bosman portu Hubert Bierndgarski. – Część jachtów jest już zeslipowana, a część jeszcze cumuje przy nabrzeżach. Szykujemy się wprawdzie do zimy, ale pogoda sprzyja jeszcze żeglowaniu i port może obsługiwać jednostki aż do listopada, jeśli zajdzie taka potrzeba – zaznacza.
OPTYMISTYCZNE STATYSTYKI
Jaki był ten rok dla portu? Statystycznie udany. Od początku roku do środy, 6 października, do Ustki wpłynęło 411 jachtów. O tej samej porze w ubiegłym roku było ich 380.
– Sytuacja covidowa nie wpłynęła na ruch żeglarski w porcie, ale zmieniły się pewne akcenty – dodaje bosman Bierndgarski. – Pojawiło się mniej żeglarzy z krajów ościennych, takich jak Niemcy, Dania czy Szwecja, których zawsze było u nas sporo. Za to przybyło rodzimych żeglarzy, korzystających z możliwości przemieszczania się między portami – stwierdza.
Ustecka przystań żeglarska jest miejscem tymczasowego cumowanie jachtów i trudno nazwać ją mariną w pełni tego słowa znaczeniu. Z trudem mieszczą się tu nawet jednostki wynajmujące na stałe miejsce w porcie.
Większość dużych miejscowości polskiego wybrzeża dysponuje już nowymi i funkcjonalnymi marinami. Tymczasem Ustka cięgle na to czeka, gdyż wiąże się to z planami całościowej przebudowy tego starzejącego się portu. Z kolei plany dotyczące modernizacji infrastruktury również się zmieniają i przyszłość pojawienia się sensownego miejsca dla żeglarzy w usteckim porcie nadal jest jedną wielką niewiadomą.
Krzysztof Nałęcz/raf