Koniec z kolejkami pod słupskim ratuszem po wydanie numeru PESEL dla uchodźców z Ukrainy. Od poniedziałku w Urzędzie Miasta każdy, kto zgłosi się po numerek, go otrzyma.
W czwartek reporter Radia Gdańsk Przemek Woś informował o długich kolejkach przed słupskim ratuszem. Tworzyli je Ukraińcy, którzy po przyjeździe z ogarniętej wojną ojczyzny chcieli starać się o nadanie numeru PESEL. Numer daje im możliwość między innymi podjęcia pracy w Polsce, ale także otwarcia konta bankowego czy założenia profilu zaufanego. Nic więc dziwnego, że od środy, 16 marca, kiedy zaczęto nadawanie numerów PESEL, uchodźcy zaczęli tłumnie odwiedzać samorządy. Przed Urzędem Miasta w Słupsku obywatele Ukrainy pojawiali się już w nocy i czekali nawet po dziewięć godzin, aby dostać się do ratusza. Teraz ma się to zmienić, bo samorząd po sugestiach mediów podjął decyzję o tym, żeby numerki wydawać z datą na wiele dni do przodu.
RATUSZ CZYNNY OD PIERWSZEJ W NOCY
– Do tej pory wydawane były numery jedynie na trzy dni do przodu, ale powodowało to, że przed ratuszem uchodźcy ustawiali się już w środku nocy – mówi prezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka. – Postanowiliśmy, że od poniedziałku będziemy wydawali numerki wszystkim, którzy przyjdą do ratusza. Z perspektywą, że termin będą mieli wyznaczony na za tydzień, za dwa, a może nawet trzy, bo nie wiemy dokładnie, ilu będzie chętnych. Jeśli data będzie ustalona, ludzie będą mogli sobie zaplanować wizytę w urzędzie, w międzyczasie zrobić sobie niezbędne do wyrobienia dokumentów zdjęcie w naszym zakładzie fotograficznym, tu w ratuszu, czy wypełnić wniosek.
W nocy z niedzieli na poniedziałek ratusz będzie otwarty już od 1 w nocy. Przybyli po PESEL uchodźcy będą mogli wejść do środka, gdzie otrzymają ciepłą herbatę. Prezydent ma nadzieję, że dzięki temu uda się jeszcze bardziej przyspieszyć procedury, choć statystyki i tak są dużo lepsze niż zakładano. Jak podała dziś Krystyna Danilecka-Wojewódzka, w Słupsku od 16 marca nadano już 650 numerów PESEL. To ponad 100 dziennie, a więc dwa razy więcej niż na początku zakładano.
Kinga Siwiec/kan