Cztery dni na przyszycie obciętego piłą kciuka czekał pacjent w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Janusza Korczaka w Słupsku. Rzecznik lecznicy tłumaczy, że czasami, gdy życie pacjenta nie jest zagrożone, czas oczekiwania na zabieg może się wydłużyć.
Pan Leszek ze Strzelina koło Słupska 9 maja, podczas cięcia drewna, obciął kciuk prawej dłoni. Opowiada, że na zabieg czekał w szpitalu od poniedziałku do czwartku. W tym czasie nie jadł i nie pił.
– Wypadek miałem w poniedziałek około 9:00 rano. Zadzwoniłem po pogotowie, ale odmówili przyjazdu, bo nie mieli karetki. Pojechałem więc sam, samochodem, na SOR w Słupsku. Tam czekałem na przyjęcie aż do godziny 18:00 Położyli mnie na oddział, bo miałem mieć operację. Nie dali mi jeść i pić. Przyjąłem tylko leki przeciwbólowe. W poniedziałek nie zrobili mi jednak operacji i powiedzieli, że może we wtorek. Dalej nie jadłem i nie piłem, bo czekałem na tę operację – mówi pan Leszek.
– Ale we wtorek znowu nie było zabiegu i przekazano mi, że będę miał go w środę. W środę znowu mnie nie zoperowali i dalej czekałem, głodny i spragniony. Operacja była dopiero w czwartek po południu. Czekałem cztery dni, a gdy znajoma przywiozła mi kanapki po operacji, to prawie zjadłem je z papierem. Nie wiem, dlaczego to tak długo trwało, nikt mi niczego nie tłumaczył – dodaje pan Leszek.
„NIE MA ZAGROŻENIA ŻYCIA I ZDROWIA”
Rzecznik szpitala wojewódzkiego w Słupsku Marcin Prusak podkreśla, że decyzje o odłożeniu operacji mogą wynikać z różnych kwestii, ale zawsze na pierwszym miejscu jest życie i zdrowie pacjenta.
– Nie możemy odnieść się do tej konkretnej sytuacji pacjenta, bo nie zostaliśmy przez niego do tego upoważnieni. Mogę jedynie ogólnie przybliżyć czynniki, które wpływają na to, kiedy dana operacja jest przeprowadzana. Jednym z nich jest stan zdrowia pacjenta, ewentualne schorzenia współistniejące, ustabilizowanie stanu do zabiegu. Innym czynnikiem jest konieczność konsultacji z lekarzami różnych specjalności czy placówkami zdrowia. Kolejnym czynnikiem jest dostęp do sali operacyjnej – tłumaczy.
– Czasami jest tak, że są inne operacje, ratujące życie czy zdrowie. Natomiast w sytuacji, gdy pacjent w stanie ustabilizowanym może czekać na operację, lekarze podejmują taką decyzję. Zaznaczam, jest to w sytuacji kiedy nie ma zagrożenia zdrowia i życia pacjenta, wówczas może poczekać na swoją kolej bezpiecznie zaopatrzony tak, by jego stan zdrowia nie pogorszył się – dodaje Marcin Prusak.
Na razie nie wiadomo czy pacjent w pełni odzyska sprawność obciętego kciuka. Pan Leszek nie zamierza skarżyć szpitala do Rzecznika Praw Pacjenta, bo, jak podkreśla, nie wierzy w skuteczność takich działań.
Przemysław Woś/mk