Gmina wiejska Słupsk chce zaskarżyć decyzję rządu w sprawie zmiany granic administracyjnych. Rozważa skierowanie wniosku do Naczelnego Sądu Administracyjnego lub za pośrednictwem Rzecznika Praw Obywatelskich do Trybunału Konstytucyjnego.
Samorząd gminy nie pogodził się ze stratą prawie 10 km kwadratowych na rzecz miasta. – Dla nas to nie jest koniec. Analizujemy sytuację, ale chcę podkreślić, że dla nas sprawa nie jest zakończona – mówi sekretarz gminy wiejskiej Słupsk Adam Sędziński. – Będziemy chcieli wzruszyć na drodze prawnej rozporządzenie rady ministrów, bo uważamy, że jest wadliwe. Trzeba jasno powiedzieć, że nie ma uzasadnienia dla takiej decyzji, to jest zwykły skok na kasę. My jako gmina tracimy na tym około stu milionów złotych w ciągu dziesięciu lat.
Tymczasem władze Słupska nie rezygnują z planów dalszego poszerzania miasta. Sekretarz miasta Łukasz Kobus podkreśla, że samorząd jest nadal zainteresowany włączeniem w granice administracyjne Słupska Siemianic.
– Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony zapowiedzią władz gminy o próbie uchylenia tej decyzji – mówi Łukasz Kobus. – Przyznam, że nie spotkałem i nie znam takiego precedensu w Polsce. My oczywiście nadal jesteśmy zainteresowani włączeniem w granice miasta Siemianic, bo wszystkie analizuj wskazują, że to jest to miejsce którego mieszkańcy są ze Słupskiem związani. Nie wiem jednak czy ten wniosek będzie procedowany w tym roku, w przyszłym czy może dopiero w następnej kadencji samorządu.
Rada ministrów zdecydowała, że od 1 stycznia przyszłego roku w granicach administracyjnych Słupska znajdą się niezurbanizowane części sołectw Bierkowo i Strzelino oraz strefa przemysłowa Płaszewko. Samorząd zyskał tylko dodatkowo około 10 km kwadratowych, ale ani jednego mieszkańca. Słupsk chciał włączenia w granice miasta niemal siedmiu sołectw- Krępy Słupskiej, Siemianic, Włynkowa, Strzelina, Bierkowa oraz Swochowa i Niewierowa.
Łukasz Kobus i Adam Sędziński byli gośćmi miejskiego programu Radia Gdańsk Studio Słupsk 102 FM. Posłuchaj rozmowy:
Przemysław Woś/kan