Grupa Sierleccy Czarni Słupsk z trzecią wygraną w lidze. W Łańcucie pokonali Sokoła 83:69

Fot. Patryk Przyborowski / Czarni to WY

Koszykarze Grupy Sierleccy Czarni Słupsk odnieśli przekonywające i zasłużone zwycięstwo 83:69 nad beniaminkiem Energa Basekt Ligi Rawlplugiem Sokołem Łańcut. I grają coraz lepiej.

Wyrównana w tym meczu była tylko pierwsza kwarta i to nie cała, bo grający dobrze pod koszem i na dystansie Czarni w ostatnich 100 sekundach wypracowali sobie siedmiopunktową przewagę, którą konsekwentną grą stale powiększali. Sokół odpowiadał chaotycznymi, indywidualnymi akcjami, ale na nie wiele się do zdało, bo doskonale broniony był lider i superstrzelec Sokoła Lee Moore. Zdobył w tym meczu 11 punktów, co jest mniej połową jego dotychczasowych średnich zdobyczy. W II kwarcie, głównie za sprawą Davida DiLeo i jego trzypunktowych akcji, przewaga Czarnych szybko rosła. Ale dobrze grał cały zespół i sekwencja na przełomie I i II kwart dała Czarnym serię punktową 20:0 i wynik w 19 minucie 50-31, co był najwyższą przewagą gości w tym meczu.

GRA WYGLĄDA LEPIEJ

Gra Czarnych wygląda coraz lepiej, choć do ideału sporo jeszcze brakuje. Przede wszystkim lepsza może być organizacja gry i wykorzystywanie licznych atutów zespołu. W tej drużynie jest komu grać. I pod koszem, i na obwodzie. Wydaje się, że można lepiej to wykorzystać. Ale szwankuje przede wszystkim rozegranie, bo bardzo chimeryczny jest Diante Watkins. W sobotę świetnie kierował zespołem w I kwarcie, miał kilka efektownych dograń do Mikołaja Witlińskiego (niestety zbyt rzadko zamienianych na punkty). Potem Watkins znów wdawał się w indywidualne szarże, popełniał banalne straty (4 z 12 zespołu) ale przede wszystkim nie wywiązywał się z roli kreatora gry. A Czarnym brakuje alternatyw. Zarówno Zack Bryant jak i Jakub Musiał nie są klasycznymi rozgrywającymi i choć potrafią efektownie wykreować kończące podanie, to nie są w stanie w pełni kontrolować tempo i przebieg gry, czego wymaga się od tzw. „jedynek”.

Na samym początku trzeciej kwarty Watkins popełnił swój trzeci faul i usiadł na ławce rezerwowych. Gorzej, że i cały zespół popełnił w tym samym czasie aż cztery przewinienia. W tej sytuacji, siłą rzeczy szyki obronne Czarnych musiały się rozluźnić i na fatalne tego skutki nie trzeba było długo czekać. Sokół trafił kilka rzutów trzypunktowych (Thorton i Spencer), impuls dali polscy rezerwowi tej drużyny (Przemysław Wrona) i w 25 minucie gospodarze zbliżyli się do Czarnych na „dystans” zaledwie czterech punktów (52:56). Ale słupszczanie bardzo szybko opanowali sytuację i jeszcze przed czwartą kwartą odzyskali dwucyfrową przewagę (65:54) i kontrolowali już do końca meczu sytuację na boisku.

OBLICZA DRUŻYNY CZARNYCH

Czarni byli w Łańcucie zdecydowanie lepszą drużyną, z wieloma atutami i większą tzw. kulturą gry. Powoli odzyskują skuteczność rzutową. W Łańcucie trafili 12 razy za trzy punkty na bardzo dobrej 42 proc. zespołowej skuteczności. Ale gra jeszcze faluje. Z 12 trójek osiem wpadło do przerwy, cztery w drugiej części gry i tylko jedna w ostatnie kwarcie, mimo wielu prób.

Świetnie zagrał w pierwszej połowie DiLeo, a podkoszowy DeQuon Lake nie miał może tak okazałej zdobyczy punktowej jak w meczu z Zastalem Zielona Góra, ale w obronie był bardzo pożyteczny. Błysnął dwoma potężnymi blokami, a olbrzymi zasięg jego rąk odstraszał podkoszowych rywali. Rewelacyjnie zagrał w sobotę Paweł Leończyk, który bezlitośnie ogrywał rywali pod koszem.

Nie sposób nie odnotować też obecności na meczu kilkunastoosobowej grupy kibiców ze Słupska, która wykonała śladem swojej drużyn 800-kilometrową podróż, by na pod koniec spotkania zaprezentować wielki transparent z wymownym, ale prawdziwym hasłem:
„miłość > odległość”.

Ogólnie Czarni z meczu na mecz prezentują się coraz lepiej, choć mają kilka poważnych problemów w organizacji gry. Już za tydzień słupski zespół czeka bardzo poważna weryfikacja – mecz z aktualnym mistrzem Polski WKS-em, Śląsk Wrocław. Liderem rozgrywek, który na początku sezonu jest w świetnej formie.

Rawlplug Sokół Łańcut – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 69:83 kwarty: 20:27, 14:23, 21:15, 14:18

Czarni: DiLeo 16(4×3), Watkins 5(1), Coleman 12(3), Witliński 5, Chyliński 3(1) oraz Musiał 12(1), Lake 6, Leończyk 16(1) Bryant 5(1), Jankowski 3(1).
Sokół: Spencer 21(5), Thornton 12(1), Lee Moore 11(1), Wrona 7, McConico 3 oraz Szczypiński 6(2), Nowakowski 5(1), Quinterian, Struski 3(1), Julian Jasiński 1.

Krzysztof Nałęcz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj