Czarni przegrali wyraźnie ze Spójnią Stargard 69:83, po słabym meczu w ich wykonaniu. Pięć minuty świetnej gry okazało się zdecydowanie niewystarczające.
Nie po raz pierwszy Czarni dali się złamać rywalowi już na początku spotkania. Zdekoncentrowani, mało agresywni odpuszczali rywali na obwodzie, a Spójnia choć z tego jako drużyna w lidze nie słynie, świetnie trafiała za trzy punkty.
Brak rozgrywającego był w tym meczu szczególnie widoczny. Niezły tydzień wcześniej w Szczecinie Jakub Musiał tym razem zagrał fatalnie. Zatrważała nie tylko liczba start (aż 9) ale także ich banalność. Część podań „przymusowego rozgrywającego” lądowała w trybuny, albo zupełnie „nigdzie”. Próby rozgrywania przez Shavon’e Colemana także nie wnosiły niczego dobrego, więc gra Czarnych była rwana, rażąco nieskuteczna i bezproduktywna. Za to Spójnia właśnie w rozgrywającym Cortne’you Fortsonie miała swojego absolutnego lidera. Amerykański rozgrywający obnażył wszystkie możliwe słabości obrony Czarnych i był po prostu nie do zatrzymania. Zdobyte 36 punktów, okraszone 10 asystami mówi wszystko o tym genialnym występie.
Po Stronie Czarnych zespół już kolejny raz próbował pociągnąć David Deleo, ale nie miał wsparcia kolegów. Pierwsza kwarta i wysokie w niej prowadzenie wyraźnie uśpiły Spójnię, która w II kwarcie zagrała dużo słabiej, ale odrabianie strat i tak szło Czarnym mozolnie. Jeśli już przewaga spadała do 12-14 pkt. sprawy w swoje brał Fortson.
NIESAMOWITY ZRYW CZARNYCH
Przewaga Spójni przekraczała nawet ponad 20 pkt. ( 51:30 w 21 minucie i 65:44 w 27. minucie ). I kiedy wydawało się, że w tym meczu nic nie może się szczególnego zdarzyć, wydarzył się niesamowity zryw Czarnych. Pod koniec III kwarty udało się nieco zmniejszyć przewagę gospodarzy, ale było to tylko preludium do porażającego początku kwarty IV. W ciągu trzech minut słupszczanie rzucili 11 punktów nie tracąc żadnego. Odrobili większość strat i doszli rywali na „odległość” jednego rzutu – 65:62, i wrócili niespodziewanie do walki o wygraną.
Niestety, było to krótki zryw. Spójnia dzięki liderom (do Fortsona dołączył Jordan Mathews) opanowała sytuację i szybko odzyskała dwucyfrowe prowadzenie. Czarni mieli w tym okresie swoje szanse, ale fatalnie pudłowali z dobrych pozycji i seryjnie popełniali straty, które rywale kończyli kontrami.
Seria czterech wyjazdowych meczów Grupy Sierleccy zakończyła się kompletem porażek. Gra nie napawa optymizmem na przyszłość. Cała nadzieja we wzmocnieniach, które klub zapowiada na przyszły tydzień.
PGE Spójnia Stargard – Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 83:69 kwarty: 30-12, 19-18, 16-21, 18-18
Spójnia: Fortson 36(2×3), Gruszecki 8(2), Benson 6, Clarke 9(1), Brenk 2 oraz Matthews 13(3), Sulima 5, Dominik Grudziński 4,Kikowski 0.
Czarni: Di Leo 24(5), Musiał 11(1), Witliński 11, Chyliński 9(1), Coleman 8(2) oraz Leończyk 4, Jankowski 2, Lake 0.
Krzysztof Nałęcz