W Kobylnicy otwarto ulicę Jolanty Szczypińskiej. Odsłonięto pamiątkowy kamień z tablicą upamiętniającą posłankę Prawa i Sprawiedliwości. Na uroczystości obecni byli przedstawiciele niemal wszystkich samorządów z regionu słupskiego, a także bliscy zmarłej w 2018 roku posłanki.
Jolanta Szczypińska została oficjalnie patronką ulicy w Kobylnicy. Prócz jej rodziny oraz samorządowców udział w ceremonii wziął m.in. rzecznik rządu Piotr Müller.
– Jolanta Szczypińska to była postać nietuzinkowa – mówił poseł ziemi słupskiej. – Wiele osób tak naprawdę nie znało faktów z jej życia, nie wiedziało, jakie trudy przechodziła. W gruncie rzeczy niewiele o tym mówiła. Była po prostu osobą skromną. Nie mówiła o tym, jak wyglądała jej działalność podziemna w „Solidarności” – przecież bardzo trudna i naznaczona ogromnym ryzykiem. Mój tata akurat miał okazję współpracować w opozycji antykomunistycznej z panią poseł Szczypińską, więc opowiadał mi o wielu sytuacjach, w jakich się znalazła – relacjonował.
Jolantę Szczypińską wspominała także jej wieloletnia przyjaciółka – Barbara Szczepańska. – Znałyśmy się 40 lat. Przez ten czas Jola przechodziła różne transformacje – jako pielęgniarka, działaczka „Solidarności”, Porozumienia Centrum i jako poseł RP. Poświęciła bardzo dużo pracy dla naszego regionu, właściwie całe swoje życie. Była całkowicie oddana ważnym sprawom. Nigdy nie myślała o sobie, drugi człowiek zawsze był na pierwszym miejscu. Nawet, kiedy cierpiała, w ostatnich miesiącach choroby. Pamiętam, kiedy jeszcze tuż przed śmiercią, a to był okres wyborów, siedziała cały czas „na telefonie” i próbowała załatwić ostatnie sprawy. Nie czuła tego cierpienia, skupiła się na tym, aby coś jeszcze zrobić dla Ojczyzny – podkreślała.
Jolanta Szczypińska była słupszczanką, pracowała jako pielęgniarka w szpitalu. Za działalność opozycyjną w PRL była wielokrotnie zatrzymywana i karana. Została pośmiertnie odznaczona przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
Kinga Siwiec/mrud