Czarni Słupsk rozbili Arkę. Po udanym poprzednim meczu z Treflem zespół Mantasa Cesnauskisa pewnie pokonał Suzuki Arkę Gdynia 88-68 i tym samym zanotował kolejne zwycięstwo.
Pierwsza kwarta zaczęła się dobrze dla gości. Czarni zdobyli pierwszych sześć punktów w spotkaniu, ale potem seria ośmiu punktów z rzędu dla Suzuki Arki Gdynia. Gospodarze wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca pierwszej kwarty, wygrywając pierwsze dziesięć minut 21-18. Zespół Cesnauskisa oddał w pierwszej kwarcie aż siedem rzutów za trzy punkty, trafiając tylko raz. W pierwszej części gry doszło też do zabawnej sytuacji. Faulowany Adrian Bogucki trafił do kosza, ale… od dołu. Piłka wpadła ponownie do kosza z góry i sędziowie zaliczyli dwa punkty, odgwizdując faul i przyznając dodatkowo rzut wolny. Dopiero weryfikacja wideo sędziów sprawiła, że punkty cofnięto i Bogucki wykonywał dwa rzuty wolne.
Drugą kwartę Czarni zaczęli od dwóch trafień za trzy punkty i słupszczanie wyszli na prowadzenie, zdobywając kolejne punkty. Po chwili było w tej części gry 8-0 dla przyjezdnych. Jednak wtedy do rozgrywki włączył się James Florence, zdobywając sześć punktów. W połowie drugiej kwarty mieliśmy remis 30-30.
Ale to, co było słabością Czarnych w pierwszej kwarcie, okazało się silną bronią w drugiej części gry. Goście trafili w sumie siedem z dziewięciu rzutów za trzy punkty, w tym trzy razy trafił Billy Ivey. Po dwudziestu minutach Grupa Sierleccy Czarni Słupsk prowadzili z Suzuki Arką Gdynia 44-36, wygrywając drugą kwartę 26-15.
W trzeciej części gry to słupszczanie wyglądali pewniej i trafiali kolejne rzuty za trzy punkty – dwa razy Dawid Dileo, a w Arce punkty zdobywał głównie Florence, ale trafienie trzypunktowe z faulem dołożył Bartłomiej Wołoszyn. Ta wyrównana kwarta zmieniła swoje oblicze w końcówce, bo za trzy punkty trafił z narożnika Paweł Leończyk, a czwarte trafienie za trzy przy stuprocentowej skuteczności dołożył Ivey. Po 30 minutach gry było 55-67 dla Czarnych. W czwartej kwarcie tempa nie zwalniał Billy Ivey, trafiając dwa kolejne rzuty za trzy punkty, a Mikołaj Witliński łatwo ogrywając obronę gdynian, zdominował strefę podkoszową.
„I play defence” – zakrzyknął Billy Ivey, gdy wyrwał w obronie piłkę Florencowi w końcówce czwartej kwarty, gdy Arka przy stanie 68-81 próbowała jeszcze doprowadzić choćby do remisu.
– Gramy razem, tu nie ma samolubów, tylko pracusie. Kibice zasługują, żeby Czarni wygrywali i grali coraz lepiej. Zgrywamy się i patrzymy do przodu – mówił po spotkaniu Jakub Schenk.
Gdynianie dali się Czarnym w tym meczu rozpędzić, niczym pociągowi załadowanemu niezłą, momentami wręcz doskonałą defensywą i rzutami trzypunktowymi, których drużyna Cesnauskisa trafiła aż trzynaście.
Suzuki Arka Gdynia-Grupa Sierleccy Czarni Słupsk – 68-88.
Przemysław Woś/ol