Pięć osób przyszło uczcić 216. rocznicę bitwy wojsk polskich o Słupsk. W nocy z 18 na 19 lutego 1807 roku oddział generała Michała Sokolnickiego, walczącego u boku Napoleona, zdobył miasto, szturmując Słupsk od strony Bramy Młyńskiej. W walce – według różnych źródeł – zginęło od 50 do nawet kilkuset osób.
Regionalista Marcin Barnowski wskazuje, że jedynym znanym z imienia i nazwiska poległym po stronie polskiej był Bonawentura Jezierski. – Polski oddział miał rozprawić się z pruską partyzantką hrabiego von Krockowa, która działała na tyłach armii napoleońskiej. Polacy pięć razy szturmowali Bramę Młyńską. Wcześniej zbudowali prowizoryczną przeprawę przez rzekę. Prawdopodobnie Jezierski zginął właśnie podczas ostatniego szturmu. Według różnych danych ofiar miało być od kilkudziesięciu do około 200, czyli mowa o furmankach pełnych ciał poległych. Prusacy wycofali się z miasta, być może również pod naciskiem mieszkańców, którzy nie chcieli krwawej jatki. Zdarzenie niewątpliwie jest warte upamiętnienia, bo warto zdawać sobie sprawę z tego, że walka polskich wojsk u boku Napoleona spowodowała, iż pięć miesięcy po bitwie o Słupsk utworzono Księstwo Warszawskie. W świadomości tych żołnierzy fakt trzeciego rozbioru Polski był dość świeży. Przecież te zdarzenia dzieliło zaledwie 12 lat – przypomina.
– Od lat apelujemy o nadanie tej rocznicy bardziej oficjalnego i doniosłego charakteru. Niestety, przychodzą głównie członkowie naszej organizacji. Odnoszę wrażenie, że o poświęceniu i daninie krwi polskich żołnierzy nikt nie pamięta – przyznaje Tomasz Rosiński, prezes Towarzystwa Odkrywców w Słupsku.
BONAWENTURA JEZIERSKI MA SWÓJ MOSTEK
W 2007 roku, w 200. rocznicę bitwy, rada miejska nadała mostkowi obok Bramy Młyńskiej imię Bonawentury Jezierskiego. W dzisiejszą rocznicę wydarzenia członkowie towarzystwa po raz 25. zapalili znicze w intencji ofiar potyczki.
Przemysław Woś/MarWer