Trzy godziny ratownicy SAR szukali na morzu w okolicach Ustki pontonu z trzema pijanymi osobami. Wezwanie okazało się fałszywym alarmem. O zdarzeniu zawiadomiono policję, która będzie szukać sprawców zamieszania.
Do zdarzenia doszło w sobotę około godziny pierwszej w nocy. Na numer 112 przekazano informację, że w okolicach Ustki na Bałtyk wypłynął ponton z trzema osobami, które piły alkohol. Mieli to być dwaj mężczyźni i jedna kobieta. Grupa miała mieć kłopot z powrotem na brzeg i nie mogła dokładnie określić swojego położenia.
– Operator numeru 112 przekazał nam informację, że telefon z którego dokonano zgłoszenia logował się na lądzie. Udało nam się skontaktować ze zgłaszającym, który potwierdził, że jest na pontonie, znajduje się na morzu, jest ze znajomymi i wszyscy są pod wpływem napojów wyskokowych. Po uzyskaniu tych informacji Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa wysłała do akcji dwie ekipy z Brzegowej Stacji Ratownictwa w Ustce. Jedna łodzią ratunkową, a droga lądem do przeszukania plaży. Nasi ratownicy prowadzili swoje działania do godziny 3.42. W trakcie poszukiwań został sprawdzony rejon przy Poddąbiu oraz przy Ustce. Niestety nie udało się odnaleźć żadnego pontonu. Również w trakcie tych poszukiwań kontaktowaliśmy się z policją w Słupsku, by przekazać im tę informację z prośbą o dokładniejsze namierzenie telefonu ponieważ wiarygodność tego zgłoszenia była dość niska. Nasi inspektorzy próbowali się bezpośrednio skontaktować ze zgłaszającym w niebezpieczeństwie. Połączenia były albo odrzucane albo gdy ktoś odebrał, było słychać w tle bełkot i po chwili połączenie było rozłączane – relacjonuje rzecznik SAR Rafał Goeck.
Policja ustala kto był sprawcą fałszywego alarmu. Nieuzasadnione wezwanie służb ratunkowych jest wykroczeniem. Grozi za to mandat do 1500 złotych.
– Funkcjonariusze z Komisariatu Policji w Ustce rozpoczęli czynności w kierunku wywołania fałszywego alarmu za co grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Takie zachowanie zagraża bezpieczeństwu innych i powoduje, że osoba, która naprawdę potrzebuje pomocy, może otrzymać ją z opóźnieniem. Zgłoszenia dotyczące zagrożenia życia i zdrowia zawsze traktowane są przez policjantów bardzo poważnie, dlatego bądźmy odpowiedzialni za siebie i innych i nie informujmy o zagrożeniach, których nie ma – poinformował Jakub Bagiński z Komendy Miejskiej Policji w Słupsku.
Przemysław Woś/vn