Czarni przegrali w Toruniu wygrany mecz. W pięć minut zespół Mantasa Cesnauskisa roztrwonił 20-punktową przewagę w sposób, który przejdzie pewnie do historii koszykówki.
Nic nie wskazywało na to, że mecz w Toruniu zakończy się w taki właśnie sposób. Czarni prowadzili kontrolując spotkanie i utrzymując kilkunasto-lub ponad dwudziestopunktowe prowadzenie. W drugiej kwarcie torunianie zdobyli tylko 11 punktów, a na przerwę Grupa Sierleccy Czarni Słupsk schodzili mając pewną dwudziestopunktową przewagę.
Mimo wahań w grze mecz wydawał się pod kontrolą zespołu gości, którzy odpowiadali na ataki Twardych Pierników, choć symptomem spadku skuteczności Czarnych była przegrana trzecia kwarta przez gości 24-16. Przy stanie 54-71 sędziowie po drugim faulu technicznym usunęli z boiska trenera gospodarzy Suboticia, a Czarni dzięki rzutom wolnym i trafieniu Michała Michalaka prowadzili różnicą 21 punktów (54-75). Potem nastąpiła lawina, która spowodowała przegraną zespołu Mantasa Cesnauskisa. Czaerni zdobyli jeszcze 2 punkty na pięć i pół minuty przed końcem czwartej kwarty, a torunianie gonili gości. Szesnaście sekund przed końcem czwartej kwarty szalonym rzutem za trzy punkty do remisu 80-80 doprowadził Filipović. Czarni zdołali odpowiedzieć jeszcze trafieniami dwóch rzutów wolnych na niespełna pięć sekund przed końcem, ale odpowiedział Diggs trafiając za dwa z faulem, który zamienił na punkt, który dał prowadzenie 83-82. Za trzy punkty próbował jeszcze trafić Michalak, ale rzut był niecelny i kibice w Arenie Toruń oszalali z radości. Twarde Pierniki wygrały mecz w ostatnich pięciu minutach 19-7.
Na pomeczowej konferencji prasowej z twarzy trenera Czarnych Mantasa Cesnauskisa można było wyczytać wściekłość pomieszaną z rozczarowaniem i niedowierzaniem.
– Gratulacje dla Torunia, po prostu wygrali przegrany mecz. Pokazali, jak trzeba walczyć do końca. Nie możemy na coś takiego pozwolić, oczywiście możemy mówić, że oni trafiali ciężki rzuty. Jeśli prowadzić 20 punktami i grasz na wyjeździe, to trzeba być facetem i grać do końca, a nie uśmieszki, granie na statystyki to nas pokarało po prostu. Zaczęliśmy grać samolubnie, kto miał piłkę, ten chciał kończyć, rzucaliśmy ciężkie rzuty i nawet spod kosza nie potrafiliśmy trafić. Tak jest, kiedy dajesz drużynie grającej u siebie poczuć rytm, później oni zaczynają trafiać ciężkie rzuty i to jest nieakceptowalne co się stało. Brak słów -mówił Mantas Cesnauskis po meczu.
Po czterech kolejkach Orlen Basket Ligii Grupa Sierleccy Czarni Słupsk mają na koncie jedno zwycięstwo i trzy porażki.
Przemek Woś/ar