Grupa Sierleccy Czarni Słupsk z najlepszym meczem w tym sezonie. Marzenia WKS Śląska Wrocław o zwycięstwie w Gryfii nie trwały nawet jednej kwarty, bo słupszczanie zatrzymali zespół z Dolnego Śląsk bardzo dobrą obroną. Dołożyli do tego skuteczny atak demolując Śląsk 78-53.
Wynik jednak nie oddaje do końca przebiegu meczu, w którym wrocławianie mieli ogromne kłopoty ze zdobywaniem punktów. Co znamienne, do końca drugiej kwarty zanotowali zaledwie 13-punktową zdobycz. To niechlubny rekord Orlen Basket Ligii.
Od stanu 4-3 w pierwszej kwarcie gra gości kompletnie się rozsypała za sprawą bardzo dobrej defensywy Czarnych. Jednak wrocławianie nie trafiali też rzutów z czystych pozycji. Po pierwszych dziesięciu minutach Czarni prowadzili 26-5, a po dwóch kwartach 32-13. Musiałby zdarzyć się kataklizm, aby zespół Mantasa Cesnauskisa przegrał w Gryfii.
Czarni pamiętali mecz w Toruniu, w którym na 5 minut przed końcem prowadzili 20. punktami. Stąd trener uczulał zawodników, by byli skoncentrowani do samego końca.
W trzeciej kwarcie Śląsk próbował wrócić do meczu i nawet tę część gry wygrał 23-22, ale słupszczanie kontrolowali przebieg spotkania i nie oddali prowadzenia, już do końca wygrywając bardzo pewnie.
Duży plus Czarnych, to zdecydowaniegra zespołowa, tak w obronie, jak i w ataku. W końcu dobrze wykorzystany litewski środkowy Benas Griciunas, który trafił 7/8 rzutów z gry i do 17 punktów dołożył 9 zbiórek. Mike Caffey (8 asyst) nie forsował swoich rzutów. Z kolei Macio Teague ma na koncie w końcu więcej gry z piłką i dobry impuls w ataku. Natomiast Szymon Wójcik nareszcie dał nadzieję, że może być dobrym skrzydłowym, a Verners Kohs dołożył do gry pewność w rzutach za trzy punkty.
– W tym meczu musielibyśmy poprawić wszystko – mówił po spotkaniu Łukasz Kolenda ze Śląska Wrocław.
– Nie chcę wybiegać w przyszłość czy to nowe otwarcie, po prostu chcemy grać lepiej – podkreśla Michał Michalak.
Cieszy w końcu zespołowa gra Czarnych. To na pewno element, którego brakowało. Martwi kiepska skuteczność w rzutach wolnych 14/25 i uraz Bartosza Jankowskiego, który zszedł z parkietu, trzymając się za lewy bark. Dylemat mają teraz na pewno i prezes Jankowski i trener Cesnauskis. Czy po tak dobrym spotkaniu wymieniać zawodników? Przed meczem o takiej ewentualności na naszej antenie mówił prezes Jankowski.
Przemek Woś/ar