Czarni Słupsk zwyciężyli w Dąbrowie Górniczej. Szanse były wyrównane

(Fot. Icon Sea Czarni Słupsk)

Icon Sea Czarni Słupsk wygrali czwarty mecz z rzędu. Tym razem na wyjeździe pokonali MKS Dąbrowę Górniczą 84-77. To był bardzo wyrównany mecz.

Prowadzenie zmieniało się 19 razy, a sześciokrotnie na tablicy był wynik remisowy. Mantas Česnauskis, trener Czarnych, dość szybko zdecydował się na wprowadzenie dwóch nowych zawodników – Szymona Tomczaka i Mateusza Dziemby. Obaj wypadli co najmniej przyzwoicie jak na krótki czas, przez który mieli okazję trenować z zespołem. Zwłaszcza Mateusz Dziemba wydaje się graczem, który nieźle czuje się w obronie i powinien zyskać tym zaufanie trenera Česnauskisa. Ostatni ligowy mecz grał 26 listopada. Z kolei Tomczak stawiał solidne zasłony i jest niezły w grze pick & roll.

Czarni wygrali różnicą czterech punktów pierwsze dwie kwarty, ale w trzeciej dopadł ich kryzys – zdobyli tylko 11 punktów przy 20 straconych. – To był cios za cios do czwartej kwarty, w której jednak przyjęliśmy tych ciosów więcej i goście byli bardziej skuteczni – tłumaczył po spotkaniu Dawid Słupiński, środkowy MKS-u.

MECZ WYRÓWNANY DO CZASU

W czwartej kwarcie mecz nadal był wyrównany do 38 minuty. Przy stanie 74-73 za trzy punkty trafił rewelacyjny w meczu MaCio Teague (29 punktów w meczu, w tym 5/7 rzutów za trzy). Po chwili bardzo ważny rzut za trzy punkty trafił Bartłomiej Jankowski. MKS zdołał zdobyć już tylko dwa punkty, ale jeszcze dwa dołożył dla Czarnych Teague i słupszczanie zanotowali czwarte zwycięstwo z rzędu. Warto dodać, że dobry mecz zagrał Verners Kohs (19 punktów, w tym 3/7 za trzy punkty) oraz Mike Caffey (14 punktów i siedem asyst).

Czarni muszą jednak pracować nad zbieraniem piłek po niecelnych rzutach, bo w tym elemencie gry byli wyraźnie słabsi od gospodarzy, przegrywając walkę na tablicach 29 do 45.

Przemysław Woś/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj