W Słupsku odsłonięto w niedzielę mural upamiętniający Trinę Papisten, kobietę spaloną na stosie za czary w 1701 roku w protestanckim wówczas Stolp. Malowidło o wymiarach 11 na 13 metrów powstało z inicjatywy lokalnej i ze środków miasta Słupska.
– Właśnie w maju zaczął się jej proces – przypomina Jolanta Krawczykiewicz, dyrektor Słupskiego Ośrodka Kultury. – Trina leczyła ziołami, była skuteczna. Postawiono jej kilkadziesiąt zarzutów wyssanych z palca m.in. o kontakty z diabłem, o pomór i plagi. Za tymi oskarżeniami stał miejscowy aptekarz, któremu po prostu zagrażała. Jeszcze w sierpniu tego samego roku została stracona po trzykrotnych torturach.
Trina, jak dowodzi Mariusz Agnosiewicz z portalu racjonalista.pl, to skrót od imienia Kathrin. Papisten nie jest nazwiskiem, lecz pogardliwym przydomkiem oznaczającym „papistkę”, czyli katoliczkę.
– Przed przybyciem do Słupska czarownica nazywała się Katarzyna Nipkowa, czyli nosiła nazwisko kaszubskie. Trina Papisten to ksywki pochodzące z niemieckich kronik, które w tłumaczeniu na polski znaczą: Kaśka Katolka – dowodzi Agnosiewicz i podkreśla, że czarownicę zrobiła z niej nie inkwizycja, lecz Juristische Fakultät der Universität Rostock, czyli wydział prawa jednej z najstarszych niemieckich uczelni, która zwana była „światłem północy”. To Uniwersytet w Rostocku wydał opinię prawną zezwalającą na poddanie Katarzynę torturom.
Autorem projektu muralu jest słupski rysownik Wojciech Stefaniec. Mural namalowała Aleksandra Myślińska „Oluczka” i Irek Jasutowicz.
W Słupsku jak do tej poru powstało ponad 40 murali. 26 to duże prace pokrywające ściany szczytowe budynków.
Alek Radomski