Proces w sprawie zabójstwa w hostelu pracowniczym rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Słupsku. W lutym ubiegłego roku Gruzin zabił Nepalczyka ciosem nożem. Ofiara zmarła w wyniku wykrwawienia.
Do tragedii doszło 24 lutego 2024 roku w hostelu pracowniczym przy ulicy Kołłątaja w Słupsku. Zdaniem śledczych Richard K., obywatel Gruzji, zadał Nepalczykowi Rajeshowi D. cios nożem w szyję. Mężczyzna zmarł z powodu wykrwawienia.
Na ławie oskarżonych są jeszcze dwie obywatelki Ukrainy, którym prokuratura zarzuca zacieranie śladów zbrodni i utrudnianie śledztwa. Tetiana B. oraz Iryna K. najpierw ukryły nóż, którym zadano cios, pod poduszką w jednym z pokojów w hostelu, a następnie wyrzuciły narzędzie zbrodni przez okno. Znalazła je policja.
„NIE CHCIAŁEM NIKOMU ZROBIĆ KRZYWDY”
Oskarżony przed sądem przyznał się do winy.
– Piłem z kolegą piwo, jedliśmy chaczapuri, które pokroiłem moim składanym nożem. Odruchowo schowałem go do kieszeni. Potem poszedłem zapalić do palarni. Byli tam pijani Nepalczycy, którzy zachowywali się bardzo głośno. Czterech mnie otoczyło. Stali nade mną na schodach i zaczęli mnie szarpać. Próbowałem się uwolnić. Sięgnąłem po nóż i machnąłem raz. Nie chciałem nikomu zrobić krzywdy, tylko ich nastraszyć, a potem uciekłem – wyjaśniał przed Sądem Okręgowym w Słupsku Richard K.
Gruzin jest tymczasowo aresztowany. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Dwie kobiety oskarżone o zacieranie śladów i utrudnianie śledztwa odpowiadają z wolnej stopy.
Przemysław Woś/aKa