Nieoperacyjnego dla tradycyjnych metod chirurgicznych guza z miednicy mniejszej wycięli z pomocą robota Da Vinci Xi lekarze Oddziału Chirurgicznego Ogólnego i Chirurgii Onkologicznej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.
– Pani Wioletta przez ponad dwa lata żyła z guzem w miednicy mniejszej. Guz był nieoperacyjny dla tradycyjnych metod chirurgicznych – informuje Marcin Prusak rzecznik słupskiego szpitala. – Pięciocentymetrowy guz, który rósł w miednicy mniejszej 49-letniej pacjentki, na szczęście nie był złośliwy. Jednak jego usuniecie, było wskazane. Umiejscowiony był między odbytnicą, a narządami rodnymi kobiety. Był bardzo trudny operacyjnie – dodaje.
– Chirurdzy dwukrotnie próbowali go usunąć i laparoskopowo, i przez tradycyjne rozcięcie powłok brzucha. Niestety nie udało się – mówi pacjentka, pani Wioletta.
„OPERACJA UDAŁA SIĘ DZIĘKI ROBOTOWI”
49-latka była pod kontrolą prof. Jacka Zielińskiego, koordynatora Oddziału Chirurgicznego Ogólnego i Chirurgii Onkologicznej słupskiego szpitala.
– Zaproponowałem, aby spróbować wyciąć guza robotem. Podjął się tego nasz świetny operator dr Jerzy Draus – mówi profesor Jacek Zieliński. – To było skomplikowane ze względu na umiejscawianie guza i oczywiście obciążane ryzykiem, np. wyłonienia stomii. Zabieg w asyście robota trwał ponad trzy godziny. Dzięki narzędziom robotycznym chirurgowi udało się dotrzeć do guza i go usunąć bez uszkadzania innych narządów. Ludzka ręka ani nawet laparoskop nie były w stanie tego dokonać. Po kilku godzinach pacjentka chodziła już o własnych siłach, a po trzech dobach opuściła szpital w znakomitej formie. – Operacja udała się dzięki robotowi, który mógł dotrzeć do guza ulokowanego w bardzo trudnej i ograniczonej przestrzeni miednicy mniejszej, ale przede wszystkim dzięki świetnemu operatorowi dr. Jerzemu Drausowi, który ma ponad 10-letnie doświadczenie w chirurgii robotycznej – dodaje.
W ubiegłym roku chirurdzy ze słupskiego szpitala wykonali 71 zabiegów robotycznych. Głównie raka jelita grubego.
Joanna Merecka-Łotysz/ar





