Koszykarze Energa Icon Sea Czarnych Słupsk po dramatycznej końcówce wygrali wyjazdowy mecz w Zielonej Górze 77-75. Gospodarze mieli rzut na zwycięstwo, ale za trzy punkty nie trafił Ty Nichols i trener słupszczan Roberts Stelmahers rozpoczął taniec zwycięstwa przy bocznej linii. To był ważny mecz dla Czarnych, bo bardzo przybliżający zespół do zajęcia miejsca w pierwszej szóstce sezonu zasadniczego.
Czarni rozpoczęli mecz dobrze, trafieniami za trzy punkty. Już niemal tradycją jest, że zespół Stelmahersa oddaje w meczu więcej rzutów za trzy niż za dwa punkty. Nie inaczej było tym razem. 27 razy za dwa i 32 razy za trzy – to statystyka rzutowa Czarnych w Zielonej Górze. Ale gospodarze szybko się pozbierali i zaczęli wykorzystywać największą słabość gości, czyli strefę podkoszową. W tym elemencie gry Zastal był dla słupszczan bezlitosny – zielonogórzanie zdobyli z „pomalowanego” aż 46 z 75 punktów w całym spotkaniu na 74-procentowej skuteczności.
Czarni znowu jednak ponawiali akcje po niecelnych rzutach i – co rzadkość – grali więcej z kontry, zdobywając również punkty ze strat.
Niemal stałym elementem gry Czarnych jest lepsza gra Alexa Steina w drugiej połowie meczu, dobra zespołowa obrona i Loren Jackson, który coraz częściej bierze na siebie również ciężar zdobywania punktów w trudnych momentach. Jednak słupszczanie, prowadząc różnicą 7 oczek, ostatnie punkty w meczu zdobyli na trzy i pół minuty przed końcem czwartej kwarty. Ostatnie dwieście sekund meczu to odpieranie ataków Zastalu i bardzo trudny moment, gdy przy stanie 75-77 na zwycięstwo za trzy punkty rzucał Ty Nichols. Nie trafił, bo świetnie akcję wybronił Quincy Ford i to Czarni zanotowali 16 zwycięstwo w sezonie.
– Bardzo ważne zwycięstwo, nie ma łatwych meczów w PLK, byliśmy przygotowani na walkę, mecz trwa 40 minut. Oba zespoły zasłużyły na zwycięstwo, ale jeden musiał przegrać. Zdecydowały małe rzeczy, jeden błąd, dodatkowe podanie, szczegóły – podkreślał trener Roberts Stelmahers.
– To był trudny mecz, zostawiliśmy na parkiecie kawał płuc i serducho, pokazaliśmy, że nieważne, jak ci idzie, liczy się serce, żeby walczyć do upadłego i to dzisiaj zrobiliśmy – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Michał Nowakowski.
Do końca sezonu zasadniczego Czarni grają jeszcze mecz w Gryfii z Dzikami Warszawa oraz na wyjeździe z Treflem Sopot.
Przemysław Woś/am





