Żart lub niewiedza przyczyną problemów na lotnisku. Służby apelują do podróżujących o rozwagę

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

Chwila nieuwagi, żart lub zwykła niewiedza – to wszystko powody, które wakacyjny wyjazd mogą zamienić w same problemy. Służby dbające o bezpieczeństwo na gdańskim lotnisku po raz kolejny apelują do turystów o rozsądek i uwagę. Ich brak to prosta droga do kłopotów.

Planowanie, pakowanie, przyjazd na lotnisko i… koniec wakacji. To scenariusz, który każdego roku dotyka kilkudziesięciu podróżnych, którzy swoim zachowaniem zwrócili uwagę służb.

ŻARTY NA LOTNISKU

– Straż Graniczna z lotniskowego posterunku ma za zadanie zapewnić bezpieczeństwo, do czego podchodzi bardzo poważnie. Służby przestrzegają, że niewinny żart przy odprawie może skończyć się nie tylko wstydem, ale też poważnymi konsekwencjami – informuje mjr Krzysztof Paszczyk, kierownik grupy bezpieczeństwa lotów Straży Granicznej. – W trakcie odprawy biletowo-bagażowej jednym z podstawowych pytań jest to o zawartość bagażu. Pracownik lotniska pyta, czy mamy tam jakieś niebezpieczne przedmioty. Gdy uśmiechnięty pasażer rzuca, że ma bombę lub granat, powoduje to reakcję służb – dodaje.

Osoba, która prowadzi taką odprawę, informuje o każdym takim przypadku służby porządkowe. Przy bramce pojawiają się wówczas uzbrojeni pogranicznicy. Wstyd to wówczas najmniejszy problem.

– Funkcjonariusze muszą taką informację sprawdzić i zazwyczaj kończy się to na dużym mandacie dla pasażera. O sprawie informowany jest też kapitan samolotu. We wszystkich przypadkach, z którymi tylko w tym roku mieliśmy do czynienia, kapitan decydował, że nie weźmie na pokład samolotu takiego pasażera – wspomina kierownik grupy bezpieczeństwa lotów.

BAGAŻ JEST, WŁAŚCICIELA BRAK

Znacznie groźniejsze są jednak pozostawione bagaże. Dzieje się tak z różnych przyczyn, jednak najczęściej jest to roztargnienie, stres związany z lotem. Na porzucenie bagażu na lotnisku decydują się też ci, których bagaż jest za ciężki i musieliby za niego dopłacić. Zamknięta walizka bez właściciela to zmora lotniskowej ochrony.

– Staramy się robić wszystko, żeby takie ryzyko zminimalizować – tłumaczy Paszczyk, dodając że działania prewencyjne są tańsze i bezpieczniejsze, niż „ewakuacja” takiego pakunku z lotniska. – W zależności od tego, jak poważne konsekwencje wywoła taki pozostawiony bagaż, na przykład wymusi ewakuację całego terminala, podejmowane są dalsze kroki wobec zapominalskich – mówi.

PAMIĄTKI, KTÓRYCH LEPIEJ NIE MIEĆ

Równie stresujący może być też powrót z wakacji z walizką pełną pamiątek. Dotyczy to szczególnie egzotycznych kierunków – bo z takich wycieczek najłatwiej przywieźć trefną pamiątkę. Taka zostanie skonfiskowana jeszcze na lotnisku, ale jej utrata do dopiero początek czasem bardzo poważnych kłopotów.

– To jest przemyt. Nie jest to taki klasyczny przypadek, jak np. w Afryce zabijanie słoni, żeby pozyskać z nich kość słoniową. Z takimi handlarzami nie mamy do czynienia. To jest na szczęście nieświadomość – mówi podinsp. Marcin Gołaszewski z Krajowej Administracji Skarbowej.

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

DURA LEX SED LEX

Konsekwencje takiej nieświadomości to mandat i sprawa karna w sądzie – przemyt np. chronionych gatunków z listy CITES jest przestępstwem. I nie ma tu znaczenia, że trefna pamiątka została kupiona legalnie za granicą, a sprzedawca zapewniał, że wszystko jest zgodne z prawem.

– Tłumaczenie, że ktoś kupił w sklepie w Tajlandii butelkę alkoholu, w którym zatopiony jest jakiś wąż, niczego nie zmienia. Tam jest to legalne, normalne, oni to piją i te węże zjadają. Natomiast u nas jest to gatunek chroniony. I taki człowiek nie robi tego z chęci zysku. Chce sobie postawić w barku taką butelkę i pokazać znajomym – relacjonuje historię jednego z pasażerów podinsp. Marcin Gołaszewski.

(Fot. Radio Gdańsk/Bartosz Stracewski)

Tylko w tym roku na lotnisku było 11 przypadków, w których turyści przywieźli z wakacji chronione gatunki. We wszystkich przypadkach były to fragmenty rafy koralowej, ale zdarzały się plecaki ze skóry aligatora, galanteria ze skór egzotycznych gadów, wypchane zwierzęta egzotyczne, skorupy żółwi czy nawet figurki z kości słoniowej. Jeden z turystów wrócił do kraju w pamiątkowym kapeluszu – tu problemem okazały się dekoracyjne elementy wykonane z zębów chronionego zwierzęcia.

Wszystkie tego typu sprawy kończą się w sądzie, gdzie pechowcy tłumaczyć muszą się z popełnionego przestępstwa przemytu. W skrajnych przypadkach pamiątką z wakacji może okazać się kilkuletni wyrok.

Bartosz Stracewski/jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj