Od stycznia w Sopocie nie będzie już działać punkt nocnej, świątecznej i weekendowej pomocy chirurgiczno-urazowej, którego funkcjonowanie od czterech lat zapewniał projekt w budżecie obywatelskim. To oznacza, że np. z raną wymagającą szycia lub urazem wymagającym prześwietlenia trzeba będzie jeździć do Gdyni lub Gdańska.
W Sopocie od czterech lat z budżetu obywatelskiego finansowany jest projekt, który gwarantuje działanie w stacji pogotowia przy ul. Chrobrego punktu pomocy chirurgiczno-urazowej. W nocy, weekendy i święta przyjmuje tam chirurg oraz technik radiolog obsługujący aparat rentgenowski. W połączeniu z punktem nocnej i świątecznej opieki medycznej oraz stacją pogotowia dawało to niemal gwarantowaną pomoc w przypadkach, które nie wymagały wizyty w szpitalu. Od stycznia pomocy chirurga i prześwietlenia trzeba będzie szukać poza miastem.
– Projekt nie został dopuszczony do głosowania ze względu na koszty – mówi Radiu Gdańsk wiceprezydent Sopotu, Magdalena Czarzyńska-Jachim.
WIELOKROTNIE WYŻSZY KOSZT
Do tej pory roczny koszt zapewniania dyżuru chirurga i radiologa opiewał na milion złotych. Inicjatorką zapewnienia dodatkowej opieki lekarskiej mieszkańcom Sopotu – ale też turystom i przyjezdnym – jest Małgorzata Tarasiewicz, prezes Stowarzyszenia Mieszkańcy Dla Sopotu.
– Uważam, że sprawa zapewnienia mieszkańcom opieki ambulatoryjnej jest na tyle ważna, że nie nastąpił żaden niesamowity przełom, jeśli chodzi o potrzeby modernizacyjne przychodni, żeby nagle bez wyłożenia dodatkowych 10 milionów pogotowie nie mogło funkcjonować na dotychczasowych zasadach – tłumaczy Małgorzata Tarasiewicz. – Jeśli tak jest, to należy kontynuować pracę, a w międzyczasie starać się o ten dodatkowy sprzęt – dodaje.
DUŻE ZAINTERESOWANIE
Ze słów Małgorzaty Tarasiewicz wynika, że opieka cieszy się dużym zainteresowaniem.
– Warto wspomnieć, że chociaż Sopot liczy niewiele ponad 30 tysięcy mieszkańców, to przewija się tu około 2 milionów turystów rocznie. Do urazów dochodzi często i bardzo łatwo. Mieszkańcy to z kolei seniorzy, którzy często też potrzebują pomocy chirurgicznej. Wysyłanie ich do Gdyni czy Gdańska, żeby całą noc czekali na zaszycie rany, jest po prostu bez sensu – argumentuje.
KONIECZNOŚĆ MODERNIZACJI PUNKTU
Władze miasta tłumaczą, że w tym roku koszt dalszej obsługi byłby znacznie większy, bo musiałby obejmować inwestycję z powodu konieczności wykonania modernizacji punktu.
– Całonocne funkcjonowanie poradni chirurgicznej i doposażenie jej w nowy sprzęt, bo ten, którym dysponujemy, ma swoje lata i nie spełniałby w przyszłości swojej funkcji, przewyższa koszty całego budżetu obywatelskiego – tłumaczy wiceprezydent Sopotu.
Sprawa „rozbiła się” również o tzw. koszty osobowe i budżet miasta. Według Małgorzaty Tarasiewicz tegoroczna wycena samego projektu – bez kosztów inwestycji – opiewała na 1,2 mln złotych, czyli 20 proc. więcej niż dotychczas.
Na pytanie o to, czy Urząd Miasta będzie starał się np. pozyskać środki na wymagane inwestycje, Magdalena Czarzyńska-Jachim odpowiada, że miasto „będzie robić wszystko, by nie ograniczać tego, co już do tej pory mieszkańcom oferuje”. Zaznacza, że „jak patrzymy na ceny prądu, na koszty osobowe i inflację, mam nadzieję, że będziemy mogli utrzymać to, co już funkcjonuje”.
– To strata dla miasta, również wizerunkowa. Najważniejsze powinno być zdrowie – kwituje Małgorzata Tarasiewicz.
Bartosz Stracewski/jk