Tuż po świętach Bożego Narodzenia, 27 grudnia, na terenie wokół reprezentacyjnego tenisowego kortu centralnego w Sopocie zaczęło się wielkie sprzątanie. Jak przyznaje Sopot Tenis Klub, to początek wyprowadzki z terenu, który zajmowano przez ostatnich siedem lat. Nie obyło się bez kontrowersji i wezwania policji przez właściciela terenu, czyli Sopocki Klub Tenisowy.
Obserwowane od minionego wtorku zamieszanie przy kortach tenisowych w Sopocie to nie przypadek. Na 10 stycznia komornik wyznaczył datę przymusowego wejścia na obiekt – w razie potrzeby w asyście policji i ślusarza – by na obiekt wprowadzić dawnego użytkownika, czyli Sopocki Klub Tenisowy. Prawomocne postanowienie wydał w tej sprawie trzyosobowy skład Sądu Rejonowego w Sopocie.
Grabienie liści, zbieranie gałęzi czy prace związane z wywożeniem uszkodzonego sprzętu lub jego pozostałości zaczęły się przy korcie centralnym, który od kilku lat w ogóle nie był użytkowany – podobnie jak przyległy do niego „domek klubowy”. Gdy we wtorek na miejsce przyjechali członkowie SKT z wiceprezesem Tomaszem Cejrowskim, zastali otwarte magazyny pod trybunami przed którymi stał wynajęty bus „na minuty”, do którego wynoszono różnego rodzaju papiery. Obok stał przygotowany sprzęt, taki jak kosiarki, maszyny ogrodowe a nawet specjalistyczny walec do ubijania kortów.
– Takie zostało nam wydane polecenie, żeby tu sprzątać. My nic nie wiemy, robimy tylko swoje. Proszę pytać prezesa – tak na pytania o to, co dzieje się za zamkniętą bramą, odpowiedział jeden z pracujących tu mężczyzn.
WŁAMANIE DO MAGAZYNÓW ZAMKNIĘTYCH PRZED LATY
Według członków SKT w zamkniętych magazynach od lat znajdowały się wydawnictwa i dokumenty, które należą do Sopockiego Klubu Tenisowego. Przedstawiciele klubu, również w obecności wezwanej na miejsce policji, mówili o włamaniu do magazynów zamkniętych przed laty przez syndyka SKT. Do zdeponowania własności klubu w magazynach pod kortami miało dojść podczas zamykania postępowania upadłościowego klubu. Część pomieszczeń do dziś zaklejona jest wyblakłą i nadszarpniętą zębem czasu policyjną taśmą, którą plombowane są pomieszczenia.
– Wszystko jest zgodnie z prawem, zaraz przyjedzie pani prawnik i wszystko wytłumaczy. Mamy polecenie, żeby tylko policję wpuszczać. Proszę nie wchodzić – rzucili sprzątający zagradzając wejście członkom SKT.
– Zgodnie z decyzją sądu przygotowujemy obiekt do tego, żeby do 10 stycznia go państwu wydać. Zgodnie z postanowieniem, ten teren musi być tez opróżniony i takie czynności są teraz przygotowywane przez pracowników – mówiła adwokat Eliza Zeidler, pełonomocnik Sopot Tenis Klubu, która przyjechała na miejsce.
– Ja to rozumiem, ale my nie wiemy z czego ten obiekt jest opróżniany, co jest zabierane, jakie dokumenty. Nie wiemy co się z tym dzieje i co to jest, bo jak widać nie robicie państwo żadnego protokołu z tych czynności – oponował Tomasz Cejrowski, wiceprezes Sopockiego Klubu Tenisowego, argumentując dlaczego klub interesuje się tymi czynnościami.
Policja przez kilkadziesiąt minut wykonywała między innymi zdjęcia terenu, samochodu „na minuty” a także pisma, które policji przekazały osoby otwierające magazyny i wynoszące z nich rzeczy.
STANOWISKO STK
STK stoi na stanowisku, że rzeczy ruchome należące do Sopockiego Klubu Tenisowego – które znajdowały się na terenie kortów w chwili przejęcia obiektu przez miasto w 2015 roku i następnie trafiły w ręce Sopot Tenis Klubu – nigdy nie zostały im formalnie powierzone. Klub twierdzi, że teraz prowadzi inwentaryzację ruchomości i sprzętu, a wszelkie rzeczy należące w przeszłości do SKT zostały zabrane przez syndyka. To samo tyczyć ma się dokumentów klubu.
– Rzeczy ruchome nie są i nie były przedmiotem żadnego postępowania w sądzie. Jeżeli Sopocki Klub Tenisowy będzie w stanie wykazać, że konkretne rzeczy są jego własnością, to my bardzo chętnie je wydamy – zapewniała Eliza Zeidler.
WŁASNOŚĆ KLUBU ROZKRADANA OD 2015 ROKU
Zupełnie inaczej na sprawę patrzy Sopocki Klub Tenisowy. Według działaczy własność klubu była regularnie rozkradana od 2015 roku przez różne osoby. Pierwsze braki wskazywane są na okres pierwszego zarządu STK, który de facto przejął całą działalność swojego poprzednika łącznie z całym wyposażeniem klubu. Część sprzętu uległa przez lata naturalnemu zużyciu, ale SKT uważa, że zaginęła też część istotnych dokumentów, które zostały wyniesione przy okazji zamieszania wokół kortów w 2015 i 2016 roku.
– Zabezpieczony przez syndyka został w tych magazynach sprzęt, który rzeczoznawca wycenił na około 200 tysięcy złotych. Na końcu tej opinii było oświadczenie państwa klubu, że będziecie ten sprzęt przechowywać. Wyceniliście, że około 10% z tego będzie przydatne i tego używaliście – twierdził Wojciech Falgowski, członek SKT.
UCZESTNICTWO CZŁONKÓW SKT W PORZĄDKOWANIU TERENU
Tomasz Cejrowski próbował dojść do porozumienia z przedstawicielką STK. Proponowano, żeby – dla jasności intencji i przejrzystości – w porządkowaniu terenu mogli uczestniczyć członkowie Sopockiego Klubu Tenisowego.
– Tak byłoby chyba najbardziej uczciwie. My nie chcemy niczego zabierać, niczego ruszać. Chcemy być przy tych czynnościach, zrobić naszą dokumentację z tego, co państwo zabieracie czy wywozicie, żeby potem nie było problemów, że coś zginęło czy czegoś nie ma. Nie widzę przeciwwskazań do tego, żeby ktoś z członków mógł to obserwować – przekonywał wiceprezes SKT.
– To nie są moje decyzje. Będę rozmawiać z prezesem klubu Tomaszem Boguckim, jest cały czas pod telefonem. Proszę się z nim skomunikować i możemy to skonsultować – mówiła Eliza Zeidler.
ROZMOWY NA TEMAT POWOŁANIA WSPÓLNEJ KOMISJI
Jak udało nam się dowiedzieć, prezesi obu klubów – Tomasz Bogucki i Bartłomiej Białaszczyk – rzeczywiście rozmawiali na temat możliwości powołania wspólnej komisji, która obserwowałaby prace porządkowe i tworzyła spis rzeczy. Ostatecznie do porozumienia nie doszło, bo prezes Sopot Tenis Klubu nie zaakceptował jednego z członków komisji, proponowanego przez Sopocki Klub Tenisowy.
Działacze SKT złożyli w Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie zawiadomienie o włamaniu.
Bartosz Stracewski/aKa