Dary od niewidomej 86-latki, pieniądze za szybą i wielkie serca. Z Gdańska ruszył konwój dla Ukrainy

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

Fundacja „Zupa na Mociaku” kolejny raz wyjechała na Ukrainę. Tym razem wiezie pomoc dla żołnierzy z okręgu donieckiego. Tak potrzebne żołnierzom wyposażenie osobiste, ciepłą odzież, buty, rękawice, ochronne okulary, siatki maskujące na hełmy zrobione przez panie z Ukrainy z fundacji „Baba z Wrzeszcza” oraz ciepłe skarpety robione na drutach — to wszystko pojechało w sobotę w rejon wojny.

Transport obejmuje też agregaty i świece okopowe. Do tego udało się zebrać 30 tys. złotych. – Ludzie znów okazali swoje serca. Okazali się bardzo hojni i pozwolili nam zrobić te wszystkie zakupy dla żołnierzy – wyjaśniła Aleksandra Kamińska, koordynatorka całej akcji.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

– Ale wydarzyła się także bardzo ciekawa historia – dodała Kamińska. – Tuż po poprzednim reportażu o naszej ostatniej wyprawie pt. „Okruchy wojny” – i jego emisji 13 lutego o 21.05 na antenie (więcej >>>TUTAJ) – do Radia Gdańsk zadzwoniła 86-letnia niewidoma gdynianka – powiedziała.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

ŚWIATŁO OD NIEWIDOMEJ PANI HELENY Z GDYNI

Pani Helena wysłuchała reportażu i chciała podzielić się z nami darem dla żołnierzy. Za pośrednictwem reporterki Anny Rębas, autorki wspomnianego reportażu, przekazała dwie małe latarki, dziewięć baterii oraz 100 złotych.

Dary od pani Heleny (Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

– Na potrzeby ukraińskiego żołnierza. Nie wiem, kto będzie używał tych moich latarek i do której żołnierskiej kieszeni trafią – mówiła pani Helena. – Wiem, że chcę im choć tak pomóc. To niewielka pomoc. Ja sama nie widzę, ale niech to światło ode mnie pomoże wygrać im tę straszną wojnę – tłumaczyła. – Nie rozumiem ogromu cierpienia, które oni tam przeżywają. Ale w ten sposób chcę im chociaż trochę ulżyć – dodała.

Posłuchaj rozmowy z panią Heleną:

Latarki od pani Heleny Aleksandra Kamińska włożyła za przednią szybę busa, którym wiezie pomoc. To od teraz znak rozpoznawczy tego konwoju. Na torebkę nakleiła czerwone serduszko. To główny motyw, przesłanie i symbol. To światło od osoby niewidomej dla walczącej Ukrainy. Dwie latarki dla żołnierza z kompletem baterii. I pieniężna wpłata, 100-złotowy banknot pochodzący z emerytury pani Heleny. Dla niej to wielka suma. Chciała, aby pani Aleksandra kupiła za to czekolady dla żołnierzy. I tak się też stało.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

86-letnia pani Helena wzrok straciła podczas II wojny światowej. Została uderzona kolbą niemieckiego karabinu w tył głowy. Od tego czasu nie widzi. Wierzy, że doczeka końca tej wojny, która toczy się na ziemiach naszych sąsiadów. Czeka na to razem z mieszkańcami Ukrainy. Bo sama cierpienia zapomnieć nie potrafi. I nie rozumie, dlaczego ta wojna trwa.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

LUDZIE SĄ DOBRZY I HOJNI

Dary od pani Heleny to nie jedyny gest od tzw. zwykłych ludzi. W sobotę, gdy konwój zatrzymał się jeszcze na ostatnie zakupy, podeszła para mieszkańców gdańskiej Oliwy. Wręczyli koordynatorce akcji pieniądze, ponieważ zobaczyli oklejony samochód z napisem: “Zupa na Monciaku”. Słyszeli też o całej inicjatywie podczas mszy w kościele świętego Jana.

Podobną “wpłatę” Aleksandra Kamińska znalazła za wycieraczką busa przy jednym z marketów. – Ludzie są dobrzy, ludzie są hojni. Gdańsk, jak to już słyszeliśmy wcześniej niejednokrotnie, umie dzielić się dobrocią, miłością i hojnością — tłumaczyła organizatorka zbiórek.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

BEZ NICH TO NIE BYŁOBY MOŻLIWE 

Kamińska dodała, że bez wsparcia tych, którzy pomagają przygotowywać cały transport, a potem wiozą go na granicę, nie byłoby możliwe pomaganie na taką skalę.

Dla walczących o wolność ukraińskich żołnierzy pracują młodzi wolontariusze. Na przykład Ola, studentka z Gdańska, która przygotowuje śniadania dla osób potrzebujących na Monciaku, czy Maciek Beger z Gdyni, który już kolejny raz jedzie w konwoju na granicę jako kierowca.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

– Mój przyjaciel Mikołaj Matwiejenko, mieszkaniec Chersonia, jest z nami od początku. On mieszka teraz w Gdańsku. Dzięki jego znajomości ukraińskich realiów udaje nam się stworzyć tę pomoc. On jest niezwykle ważną osobą w całym tym procesie. Zresztą tak jak każdy – powiedziała Kamińska.

– Jest także mieszkaniec Lwowa – Iwan, który jedzie z nami teraz także jako kierowca i od początku udostępniał nam swój bus. Od momentu wybuchu wojny nie był w swoim mieście. Gdyby pojechał, nie miałby szansy na powrót. Woli być bardziej przydatny tutaj – dodała.

Posłuchaj materiału naszej reporterki:

Tym razem rzeczy dla żołnierzy trafią do obwodu Donieckiego. Czekamy na szczęśliwy powrót konwoju do Gdańska.

(Fot. Radio Gdańsk/Anna Rębas)

Anna Rębas/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj