Temat debaty inaugurującej wielki finał III Forum Morskiego Radia Gdańsk brzmi „Morskie farmy wiatrowe ważnym elementem bezpieczeństwa energetycznego polskiej gospodarki. Jak efektywnie połączyć ekologię z rozwojem przemysłowym, biorąc pod uwagę też inne źródła czystej energii?”. Gośćmi Piotra Kubiaka są: Dariusz Drelich, wojewoda pomorski, Łukasz Młynarkiewicz, p.o. prezesa zarządu Polskich Elektrowni Jądrowych, Lechosław Rojewski, wiceprezes zarządu ds. finansowych Polskiej Grupy Energetycznej, i Robert Nowicki, członek zarządu PKN Orlen Neptun.
Debatę otworzył prezes i redaktor naczelny Radia Gdańsk, dr Adam Chmielecki. – Już po raz trzeci spotykamy się na Forum Morskim Radia Gdańsk. To spotkanie szeroko rozumianej branży morskiej, czas i przestrzeń do debaty na tematy związane z morzem, gospodarką, energetyką i bezpieczeństwem. To pewna forma kulminacji, bo Radio Gdańsk przestrzeń do pogłębionej, merytorycznej debaty stwarza na co dzień: na swojej antenie, poprzez swoją infrastrukturę, poprzez swoją stronę internetową i na inne sposoby. W ten sposób wypełniamy również misję społeczną medium publicznego, medium działającego nad Bałtykiem. Tematyka morska to od wielu lat jedna z naszych najlepszych dziennikarskich specjalizacji. Cieszymy się, że tak wielu partnerów współpracuje z nami na tym polu, również w ramach III Forum Morskiego Radia Gdańsk. Chcę w sposób szczególny podziękować premierowi Mateuszowi Morawieckiemu za to, że po raz kolejny objął nasze wydarzenie honorowym patronatem. Chcę podziękować za list skierowany do nas przez pana premiera. To bardzo ważne i inspirujące słowa, które na pewno będą punktem odniesienia i inspiracją do dwudniowych debat na antenie Radia Gdańsk. Ogłaszam otwarcie III Forum Morskiego Radia Gdańsk – mówił na początku wydarzenia prezes Radia Gdańsk.
O patronacie premiera Mateusza Morawieckiego można przeczytać TUTAJ.
– Przede wszystkim trzeba powiedzieć – niech to wybrzmi – że kwestia związana z transformacją energetyczną to niezmienny priorytet rządu Prawa i Sprawiedliwości. To dzięki podwalinom, które zostały ujęte w poszczególnych ustawach, albo w strategii, czyli polityce energetycznej państwa do 2040 roku. Mają one zapewnić Polakom stabilizację, bezpieczeństwo i przede wszystkim możliwość korzystania z instrumentów, które państwo w swojej roli opiekuńczej powinno oferować. Ostatnie lata – pandemia, brutalny atak rosyjski na Ukrainę – pokazują, że to myślenie, ta filozofia nas wszystkich była słuszna – ocenił Robert Nowicki. – Transformacja energetyczna, którą zaplanowaliśmy jest transformacją sprawiedliwą. To znaczy, że uwzględnia czynniki ekonomiczne, jak i czynniki społeczno-środowiskowe. Nie da się odejść nagle, jak to słyszymy, jak chce opozycja, od kwestii związanej z węglem czy z innymi paliwami kopalnymi. My, jako Grupa Orlen i cała domena skarbu państwa, podjęliśmy działania, przejęliśmy na siebie tę transformację. Do tego trzeba dołożyć krajowy system energetyczny PSE. Jeśli chodzi o lokalny aspekt, zdajemy sobie sprawę, że każda inwestycja budzi pewne dyskusje. Ta dyskusja jest, czy to będzie przy off-shore, przy SMR, czy przy dużym atomie. Jeśli chodzi o Łebę czy Choczewo, prace się zaczęły. Nasz spółka, Baltic Power, współpracuje z Kanadyjczykami, stabilnym, bezpiecznym partnerem, który ma już doświadczenie. Poprzez te kilka lat doświadczeń z Kanadyjczykami nabraliśmy kompetencji, które zaowocowały tym, że w ostatnim rankingu ministra infrastruktury, Grupa Orlen dostała 5 lokalizacji. Dziś mamy sytuację, że dwa podmioty, które są podmiotami stabilnymi, bezpiecznymi – Orlen, PGE – mają obszary do działania. My dodatkowo budujemy port instalacyjny w Świnoujściu. Będzie to jeden z kilku najnowocześniejszych portów w basenie Morza Bałtyckiego – zapowiedział członek zarządu PKN Orlen Neptun. Dlaczego nie w Trójmieście? – Jak wiemy, linia brzegowa jest długa. My, dywersyfikując pewne aspekty, podjęliśmy decyzję o Świnoujściu jako tym pierwszym komponencie. Ale to nie jedyny komponent który będzie realizowany. To są dodatkowe następne porty serwisowe, to jest kwestia związana z całą infrastrukturą około off-shore’ową. Niewątpliwie województwo pomorskie i zachodniopomorskie są priorytetem w agendzie w całej grupie Orlen, nie tylko w off-shore. Nie pytamy „czy?” tylko „kiedy?” – zapewnił.
Na jakim etapie budowy elektrowni jądrowej w Lubiatowie jesteśmy dzisiaj? O tym mówił Łukasz Młynarkiewicz.
– W ostatnich 12 miesiącach projekt inwestycyjny prowadzony przez spółkę Polskie Elektrownie Jądrowe nabrał wyraźnego przyspieszenia. Prowadzimy swoje działania wieloobszarowo, są to przede wszystkim cztery obszary: administracyjno-zezwoleniowy, komercyjno-biznesowy, komunikacyjny oraz budowania kapitału ludzkiego. Jeżeli chodzi o obszar administracyjno-zezwoleniowy, to dziś jesteśmy już na bardzo zaawansowanym etapie uzyskiwania decyzji środowiskowej. Liczymy, że jeszcze w tym roku dostaniemy tę decyzję. Kończymy konsultacje transgraniczne. Spółka z sukcesem przeprowadziła konsultacje transgraniczne ze stroną niemiecką, również austriacką, gdzie te spotkania zakończyły się protokołami bez uwag, bez konieczności dalszych wyjaśnień. To pokazuje, jak dobrze spółka jest przygotowana do prowadzenia tego rodzaju dyskusji. Po etapie konsultacji transgranicznych przystąpimy do tzw. udziału społeczeństwa. Dzisiaj toczy się również takie spotkanie w urzędzie marszałkowskim z udziałem naszych pracowników, ponieważ spółce zależy na tym, żeby prowadzić ten proces w sposób transparentny, w dialogu z samorządowcami, samorządami – tak ma poziomie gmin, starostw, jak i urzędu marszałkowskiego. Jeżeli chodzi o inne aspekty obszaru administracyjno-zezwoleniowego, to Polskie Elektrownie Jądrowe jako pierwsze, w pierwszym możliwym terminie – wraz ze zmianą specustawy jądrowej – złożyły wniosek o decyzję ustawiczną. Liczymy, że zostanie ona wydana do połowy lipca, zgodnie z terminem ustawowym. Jest to decyzja, która formalnie potwierdzi, że inwestycja prowadzona przez naszą spółkę pozostaje w zgodzie z interesem publicznym, polityką energetyczną, polityką bezpieczeństwa państwa. Wraz z jej uzyskaniem będziemy gotowi do złożenia wniosku o decyzję lokalizacyjną. Można powiedzieć, że z punktu widzenia zezwoleniowego jesteśmy już bardzo blisko rozpoczęcia prac terenowych w lokalizacji wybranej przez inwestora – Lubiatowo, Kopalino w gminie Choczewo. Z punktu widzenia komercyjno-biznesowego, wraz z wyborem przez rząd w listopadzie zeszłego roku dostawcy technologii – bezpiecznej, z pasywnymi systemami bezpieczeństwa, a co ważne, istniejącej, która jest już eksploatowana – a więc amerykańskiej firmy Westinghouse, spółka zawarła w grudniu porozumienie o współpracę, a następnie – w lutym tego roku – pierwszą umowę komercyjną, tzw. umowę pomostową, na pierwsze prace przedprojektowe, pierwsze produkty techniczne, koncepcyjne. Zasadniczym celem na ten rok jest jednak podpisanie umowy na prace projektowe, na projekt koncepcyjny pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Liczymy, że zostanie ona zawarta jeszcze we wrześniu. Poświęciliśmy temu bardzo wiele czasu, bardzo wiele negocjacji – które wciąż trwają – oraz w niedalekiej przeszłości, w maju, zawarliśmy też umowę wraz z amerykańską firmą Westinghouse i mamy na pokładzie generalnego wykonawcę – firmę Bechtel. Mamy tę drużynę, która tę elektrownie w przyszłości będzie budować. Firma Bechtel jest wykonawcą doświadczonym, ten tandem już funkcjonował, funkcjonuje na budowie elektrowni jądrowej w Stanach Zjednoczonych i jest gwarantem tego, że ten projekt będzie realizowany zgodnie z harmonogramem i mamy nadzieję również, że w budżecie. Odpowiadając na pytanie o rok 2033 – tak, liczymy, że ten pierwszy prąd popłynie z elektrowni już za 10 lat, że wtedy do eksploatacji zostanie oddany pierwszy reaktor. Jeżeli chodzi o pozostałe działania, które prowadzi spółka, to są obszary związane z budowaniem kapitału ludzkiego oraz budowaniem działalności komunikacyjnej w regionie, o której wcześniej wspomniałem. W zeszłym roku mieliśmy ponad 60 tego rodzaju spotkań z samorządowcami, mieszkańcami i będziemy je kontynuować. Zależy nam na tym, aby ta inwestycja była akceptowana, realizowana w zgodzie z oczekiwaniami oraz potrzebami lokalnych samorządów – zapewniał.
– Spotkania z samorządowcami odbywają się w miarę regularnie, a tych aspektów, którymi zainteresowane są samorządy, jest bardzo wiele – począwszy od samego bezpieczeństwa tej elektrowni, jej eksploatacji, wpływu na środowisko, umiejscowienia, korzyści oraz potencjalnych utrudnień związanych z realizacją tej inwestycji. My te wszystkie kwestie chcemy omawiać, chcemy się wsłuchiwać w te oczekiwania i trzeba bardzo mocno podkreślić – celem tej inwestycji jest oczywiście kwestia bezpieczeństwa energetycznego, energii elektrycznej i suwerenności energetycznej kraju, natomiast będzie stanowić ona bardzo silny impuls rozwojowy dla całego Pomorza, gdzie zostanie ona zbudowana. Tych wpływów jest bardzo wiele, począwszy od podatków. Spowoduje to, że gmina Choczewo będzie uzyskiwać 50 proc. podatku nieruchomości z tej elektrowni, a gminy ościenne pozostałe 50 proc. Jest to jedyny taki mechanizm istniejący w specustawie jądrowej dotyczący tego podziału. Będziemy również pracować nad stworzeniem łańcucha dostaw – tzw. local contentu – który pozwoli zmaksymalizować udział lokalnych przedsiębiorstw i społeczeństw w realizacji inwestycji. Szacuje się, że na jedno miejsce przy tym procesie przypada pięć miejsc pracy pośrednich – w gastronomii, usługach. Ten region bez wątpienia zmieni się nie do poznania. Samorządy również interesują się, jak będzie wyglądała infrastruktura drogowa, i że 20 czerwca rząd przyjął uchwałę w sprawie finansowania inwestycji towarzyszących. Zostaną zbudowane dodatkowe drogi, dodatkowe połączenia kolejowe, linie przesyłowe i mieszkańcy będą mogli z nich jak najbardziej korzystać. Liczymy, że ta inwestycja przyczyni się do rozwoju całego regionu, rozwoju szkolnictwa technicznego wyższego – przyznał p.o. prezesa zarządu Polskich Elektrowni Jądrowych.
Prowadzący Piotr Kubiak spytał też o korzyści, jakie Pomorze ma odnieść przy okazji inwestycji Polskiej Grupy Energetycznej. – PGE, jako lider w transformacji energetycznej, musi zabezpieczyć bezpieczeństwo energetyczne kraju, czyli dywersyfikować dostawy energii z różnych źródeł. Musimy sobie uzmysłowić to, że jesteśmy na etapie tej transformacji. Jednak ona w stosunku do tego, co nam proponuje dzisiaj Unia Europejska, ma biec znacznie szybciej, niż my ją możemy przeprowadzić. Więc w tym miksie energetycznym obecnie nie możemy powiedzieć o tym, że całkowicie pozbędziemy się węgla – czy kamiennego, czy też brunatnego – bo niestety, żeby zabezpieczyć bezpieczeństwo nieprzerwanych dostaw energii elektrycznej Polakom, musimy to posiadać obecnie w naszym miksie energetycznym. Sytuacja geopolityczna, która miała i wciąż ma miejsce dzisiaj, chociażby wojna na Ukrainie, pokazuje, jak uzależnienie się od dostaw surowców z różnych źródeł – przede wszystkim ze źródła rosyjskiego – wpłynęło na sytuację nie tylko w naszym kraju, ale również w innych krajach europejskich. Dlatego dla nas priorytetem jest uniezależnienie się od dostaw z Rosji właśnie – deklarował Lechosław Rojewski. – I w tym kontekście możemy mówić nie tylko o offshore i budowie morskich farm wiatrowych, dlatego że rozwijamy również inne źródła. Rozwijamy offshore, rozwijamy fotowoltaikę. Tak samo idziemy w kierunku energetyki jądrowej, a także w innych kierunkach związanych z wodorem, ale o tym nie będziemy dzisiaj mówić – stwierdził.
– Więc nasza dywersyfikacja w tym miksie jest bardzo duża. Morze Bałtyckie jest tym akwenem, który idealnie nadaje się na dostawy z morskich farm wiatrowych energii elektrycznej.
Opracowanie przygotowane przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej w zeszłym roku, pokazuje, że do 2040 roku tej energii dostarczanej z Morza Bałtyckiego powinno być w granicach 68 gigawatów. Jest to bardzo dużo i oczywiście nie dotyczy to tylko Polski, ale również państw skandynawskich czy Europy Zachodniej, które rozwijają również energetykę wiatrową. Jeżeli chodzi o samą PGE, to obecnie realizujemy dwie farmy wiatrowe na morzu. Realizuje je nasza spółka zależna – PGE Baltica. Realizujemy farmę Baltica II i farmę Baltica III o łącznej mocy 2,5 gigawata. I mamy taką nadzieję, że do 2030 roku będzie dostarczona taka moc z tych farm – deklarował wiceprezes zarządu ds. finansowych Polskiej Grupy Energetycznej. – Oczywiście z tymi farmami łączy się cały łańcuch logistyczny – dostawcy, podwykonawcy, biura projektowe, różne firmy doradcze. Wykorzystujemy tutaj przede wszystkim potencjał z Wybrzeża, taki jak chociażby firma PROJMORS, Instytut Badań Wodnych Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku, Uniwersytet Morski w Gdyni. Jednak myślimy o tym, żeby również zaangażować w przyszłości nowe wyspy na Morzu Bałtyckim. Będziemy realizować szeroki program off-shore i w związku z tym liczymy na to, że w miarę nabierania doświadczeń przez polskich wykonawców i dostawców materiałów, ten local content pójdzie za tymi projektami, a jednocześnie przyniesie to określone środki na Pomorzu – wyliczał.
– Jeżeli chodzi o kwotę, to jest tajemnica handlowa. My chcemy wydać 75 mln zł, więc jak będziemy się tak przerzucać, to rzeczywiście ta liczba jest duża. Natomiast jeśli popatrzymy w kontekście projektów na następne lata, to ta liczba się w zasadzie podwoi, więc to wszystko zależy od tego, jak szybko, w jakim tempie i jakie elementy będą rozwijane – kontynuował Rojewski. – Sam projekt jądrowy to jest kilkaset miliardów euro, żeby zainwestować i żeby powstałą energetyka jądrowa. My, realizując biznesowy program energetyki jądrowej – całkowicie niezależny od sektora publicznego – zdajemy sobie sprawę, ile ten program będzie potrzebował środków. Te środki idą również na Pomorze, bo to się wiąże zarówno z portem serwisowym, który mamy w tej chwili w Ustce i który rozbudowujemy. Myślimy o porcie instalacyjnym, bo obecnie jest nim port w Gdańsku, ale on jest na zasadach dzierżawy o ograniczonym terminie dostępności, więc musimy myśleć też o własnym porcie instalacyjnym i w kontekście następnych lat na pewno taka inwestycja się pojawi. Idą więc za tym setki milionów, a nawet miliardy złotych. Jest to korzyść dla społeczeństwa, bo tworzy to miejsca pracy i to miejsca, które są bardzo potrzebne w województwie pomorskim. Ponieważ zdajemy sobie sprawę, że w kontekście różnych ostatnich przedsięwzięć, jakie zostały podjęte w tym województwie, niezbędne są podmioty gospodarcze i to, żebyśmy podnieśli ten poziom gospodarczy Wybrzeża, żeby jednocześnie ludzie nie musieli stąd uciekać gdzieś w głąb kraju lub za granicę, a żeby tu były miejsca pracy i żebyśmy tu mogli mocno się rozwijać – wyjaśniał.
– Na Pomorzu potrzebujemy nowych technologii i oczywiście miejsc pracy, które będą znacznie lepiej wynagradzane niż średnia krajowa i niż średnia w województwie, które jest zresztą jednym z przodujących, jeżeli chodzi o średnie wynagrodzenie w gospodarce. W tej chwili musimy bardzo pracować nad tym, żeby zapewnić kadry dla tych wszystkich inwestycji – zauważył Dariusz Drelich. Panowie mówili z punktu widzenia swoich firm, spółek, pan prezes budujący elektrownię atomową na razie ma największe zadanie na Pomorzu i to rzeczywiście są setki milionów złotych. Podsumowując te inwestycje, te w energetykę oczywiście są największe, bo jest tu elektrownia atomowa i elektrownie wiatrowe na morzu, ale do tego dochodzą inwestycje w porcie, oczywiście też trwająca budowa. Są zaawansowane prace nad rozpoczęciem prac budowlanych portu instalacyjnego, bo Łeba i Ustka to porty serwisowe, ale pamiętajmy, że w 2026 roku, i to w pierwszym kwartale, powinien już być gotowy port instalacyjny w Gdańsku, terminal T5, który jest już po wielu decyzjach administracyjnych. W tej chwili chodzi o to, żeby jak najszybciej rozpocząć budowę tego portu, bo mamy tu bardzo napięty harmonogram. Chcemy, żeby roboty fundamentowe przy farmach wiatrowych na morzu rozpoczęły się w 2026 roku i żeby pierwszy prąd, bo o to de facto chodzi, żeby był prąd, żeby było zasilanie w energię w naszych domach i firmach, przedsiębiorstwach. To w tej chwili się dzieje. Rzeczywiście odwracają się bieguny, bo inwestycje infrastrukturalne na Pomorzu, głównie w energetykę, to, podsumowując, już nie mniej niż 500 miliardów złotych. Inwestycje prowadzone na Pomorzu są największe w Polsce, bo elektrownia atomowa w tej chwili prawdopodobnie jest największym projektem punktowym. Elektrownie wiatrowe są wyceniane na jeszcze więcej, bo mówimy w tej chwili o mocach z decyzji, które są już podjęte- to około sześciu gigawatów. Pamiętajmy jednak, że nasze wybrzeże Bałtyku, głównie na długości granicy województwa pomorskiego, to 28 gigawatów potencjału z 96 na Bałtyku, więc 30 proc. całego potencjału Morza Bałtyckiego, jeżeli chodzi o energię wiatrową, to właśnie Pomorze. Będziemy pewnie musieli jeszcze przyspieszać prace, tak, żeby w 2030 roku to nie było sześć czy siedem gigawatów, tylko żeby to było już 11 i żebyśmy zmierzali do tego, że będziemy bardzo szybko osiągać 20 gigawatów mocy zainstalowanej na Pomorzu, z elektrownią atomową, która bez wątpienia będzie stabilizowała sieć, bo dziś wiemy, że to będzie cztery czy może więcej gigawatów. Będzie stabilizowała sieć zainstalowaną na morzu, ale pamiętajmy też, że już mamy dużą baterię w okolicach elektrowni atomowej, czyli elektrownię szczytowo-pompową, która będzie magazynować również energię, która też będzie stabilizować system elektroenergetyczny. Dla przykładu powiem, że w przypadku budowy farm wiatrowych wydaliśmy 14 pozwoleń. Generalnie były to pozwolenia związane z budową sieci przyłączeniowej, czyli stacji linii energetycznych, które muszą być budowane już, w tej chwili, bo jeżeli mówimy o 2026 roku i instalacji wież, które będą produkowały energię, to już budujemy przyłącza do nich. Cztery linie, 400 kV: to już w tej chwili najgęstsza sieć w Polsce, jeżeli chodzi o sieć elektroenergetyczną. To inwestycje samej PSE na szacunkowym poziomie sześciu miliardów złotych, czyli widzimy, że same podłączenia, sama infrastruktura dostępowa to wiele miliardów złotych. 20 czerwca została podjęta uchwała Rady Ministrów, dzięki której ta infrastruktura dostępowa, która jest potrzebna do budowy elektrowni, będzie finansowana z budżetu państwa – to 4,7 miliarda złotych. To przede wszystkim pieniądze na to, żeby wybudować drogę krajową w klasie S, połączoną z systemem dróg krajowych, czyli z trasą S6, która jest w tej chwili w budowie. To nowe, przebudowane linie kolejowe, remonty, linie, które będą doprowadzały strumień towarów, czyli linie towarowe, ale też oczywiście ruch pasażerski będzie odbywał się na tych nowych liniach. To tez oczywiście budowa budowli hydrotecznicznych przez Urząd Morski, czyli, można powiedzieć w skrócie, małego portu, który będzie nowym portem do budowy elektrowni atomowej, ale pewnie będzie też wykorzystywany do różnych innych zadań w przyszłości, bo już tam pozostanie. Oczywiście ważne jest, że to program rządowy infrastruktury dostępowej związanej z budową elektrowni atomowej, ale ta infrastruktura będzie służyła również wszystkim innym inwestycjom – opisywał wojewoda pomorski.
– Program rządowy, który będzie finansował te inwestycje, będzie mógł tez finansować szeroko rozumiany rozwój społeczno-gospodarczy tego regionu, czyli będzie mógł finansować takie inwestycje, które nie są finansowane z innych programów rządowych, takich jak program inwestycji strategicznych Polski Ład czy program drogowy, które już, w tej chwili, finansują infrastrukturę, która również będzie służyła tym inwestycjom. Natomiast ten program będzie dedykowany nie tylko takim samorządom, jak gmina Choczewo, ale również całemu regionowi. Myślę, że Pomorza będzie to dotyczyło również, bo ten program w tej chwili jest oczywiście uchwalony w takim kształcie, jaki jest zaplanowany do 2029 roku. Oczywiście może być przedłużony, kwoty mogą być zwiększane w zależności od tego, jaka będzie sytuacja, więc programy rządowe są bardzo ważne też dlatego, że otwierają możliwość rozmowy. Rozmawialiśmy o spotkaniu z samorządami – ten program rządowy tez będzie służył temu, żeby finansować te inwestycje, które będą realizowały samorządy – wyjaśniał.
Okres transformacji energetycznej jest na agendzie w wielu stolicach europejskich i w Brukseli. Podjęliśmy działania, aby uniezależnić się, zdywersyfikować źródła – Baltic Pipe, kwestia związana z on-shore, terminalem gazowym, interkonenktory. To, o czym dzisiaj mówimy, to są realne plany na poziomie wykonawczym. Pierwszym jest stabilna podstawa: węgiel plus atom. Niemcy mają 14 kopalni węgla kamiennego i otwierają pozwolenia na kopalnie węgla brunatnego. Młodzieńczy zryw romantyzmu do obrony klimatu zawsze musi być weryfikowany poprzez rozsądek – ocenił Nowicki.
– Polska myśl techniczna w wielu miejscach jest zaszczepiania i przenoszona już coraz częściej dzięki inwestycjom, zarówno tym krajowym, jak i zagranicznym. Nie jest prawdą to, co mówi opozycja, że inwestycje zagraniczne się zmniejszyły. Przemysł technologiczny potrzebuje stabilnej energii. Oprócz transformacji energetycznej zachodzi pewna zmiana paradygmatu społecznego. Przemysł ciężki ulokowany był kiedyś na południu Polski, tam gdzie te moce wytworzeniowe były największe. Dzisiaj, w dyskusji z inwestorami jednym z kluczowych kryteriów jest kwestia związana z dostarczeniem i stabilnością energetyczną. Zarówno strona on-shore’owa, off-shore’owa, fotowoltaiczna czy jakiekolwiek inne źródło – ono ma służyć temu, by rynek mocy był stabilny i bezpieczny dla mieszkańców i inwestorów. Kadry, które są potrzebne, to przede wszystkim wyzwanie też dla nas, jako przemysłu, które realizujemy poprzez współpracę na poziomie szkół średnich i wyższych. Kapitał ludzki jest największym dobrem w całym projekcie. To, co robimy, robimy w synergii dla naszej ukochanej Rzeczypospolitej. W poruszonej kwestii statków mamy w Grupie Lotos Petrobaltic ludzi, którzy mają kompetencje i doświadczenie. Prowadzimy z nimi rozmowy w sprawie statków serwisowych, by wskrzesić ducha Pomorza, jako miejsce, gdzie wykuwa się jednostki wodne. Jedna z naszych spółek – Energa, będzie nie tylko dystrybuowała energię, ale też ma szeroki komponent włączenia w kooperacji w związku z przemysłem off-shore’wym polskie podmioty lokalne – oceniał.
Lechosław Rojewski rozpoczął swoją kolejną wypowiedź od odpowiedzi do wojewody Drelicha. – Zapewnienie kadr realizujemy od dłuższego czasu, realizując projekty na lądzie, jak i na morzu przede wszystkim w zakresie energetyki wiatrowej. Mamy współpracę z uczelniami nie tylko w głębi Polski, ale również z naszą Politechniką Gdańską czy Uniwersytetem Morskim. Realizujemy również kwestię zapewnienia kadry na poziomie średnim. Wczoraj podjęliśmy decyzję, że uruchomimy kierunek w jednym z techników na potrzeby energetyki morskiej. Więc ta kadra będzie na pewno powstawała i przybywała. Kształcona na wysokim poziomie będzie w stanie realizować nasze projekty. Tym bardziej że realizując je – zarówno Orlen, jak i my – z naszymi wspólnikami z zagranicy, nabieramy niezbędnego doświadczenia. Im jesteśmy bardziej zaawansowani w tych projektach, tym nasze doświadczenie jest większe. Tak jak w tej chwili już na poziomie energetyki wiatrowej na lądzie mamy w zasadzie wykształcone takie służby własne i mamy na tyle doświadczenia, iż realizujemy to polskimi zasobami, nie korzystając z zasobów zagranicznych – przekonywał.
Prowadzący dopytał, czy może PGE zamierza reaktywować stocznie. – Myślę, że tutaj potencjał naszych kolegów z Orlenu, którzy mają w swojej grupie spółkę, która się tym zajmuje, jest większy niż nasz. My na ten moment jeszcze nie mamy doświadczenia morskiego i myślę, że na razie skupienie się na tych trzech filarach, o których tutaj powiedziałem, dla nas jest najistotniejsze. Aby przede wszystkim uniezależnić się od dostaw zewnętrznych i żeby zapewnić bezpieczeństwo i ciągłość dostaw energii dla naszych domów i dla Polaków. Jednocześnie, aby ten miks energetyczny był na tyle tani, żeby Polacy nie obawiali się o to, że coraz więcej będą ze swojego portfela wydawać. A trzeba sobie zdawać sprawę, że energia z wiatru jest najtańsza – zauważył wiceprezes PGE.
Łukasz Młynarkiewicz odpowiadał z kolei na pytanie, czy obawia się jeszcze jakichś takich działań np. ze strony Unii Europejskiej, czy naszych sąsiadów, które mogą spowodować, że ten projekt zostanie wstrzymany? – My prowadzimy projekt w otwartym dialogu, transparentnie – również z Komisją Europejską – i tak będzie przez cały okres realizacji tej inwestycji. Jest to gwarantem tego, że żadna ze stron nie zostanie zaskoczona, będziemy adresować wszelkie wyzwania terminowo i zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Myślę, że najlepszym dowodem jest to, w jaki sposób zakończyliśmy konsultacje transgraniczne. Jeżeli mówi pan o obawach pochodzących z krajów ościennych, to my takich głosów dzisiaj nie mamy. Te konsultacje zostały przeprowadzone tak osobiście, pomiędzy krajami, w formie spotkań eksperckich, w bardzo dobrej, rzeczowej, merytorycznej atmosferze zrozumienia, że Polska ma prawo decydować o własnym miksie energetycznym oraz źródłach wytwórczych – co zresztą jest bardzo wyraźnie zaznaczone w traktacie o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Bardzo istotne jest też to – i to jest dobry prognostyk na przyszłość – że energetyka jądrowa znalazła się w taksonomii Unii Europejskiej. Jest postrzegana jako to stabilne, czyste, bezpieczne, zeroemisyjne źródło energii elektrycznej. My zatem czynnie uczestniczymy we wszystkich tego rodzaju inicjatywach i na tę chwilę takich obaw, wydaje się, że nie ma. Będziemy jednak przez cały okres realizacji tej inwestycji, która jest rozłożona na dekady – mając na uwadze to, że Polskie Elektrownie Jądrowe zostały powołane do budowy dwóch elektrowni, gdzie dziś znamy lokalizację pierwszej – będziemy oczywiście reagować na wszelkie zagrożenia, wyzwania, ryzyka. Chciałbym jednak nawiązać do jednej rzeczy, o której mówił pan wojewoda i myślę, że ona jest bardzo istotna. Realizacja tej inwestycji stworzy wiele wysokospecjalistycznych miejsc pracy. Rozwój gospodarczy tutaj jest kluczowy. To jest około kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w różnych sektorach – tylko ze względu na jedną inwestycję. Jeżeli chodzi o te wysokospecjalistyczne stanowiska, czy też formy zatrudnienia, trzeba powiedzieć, że dzisiaj Izba Gospodarcza Energetyki i Ochrony Środowiska ma listę potencjalnych 80 polskich przedsiębiorstw, które brały udział w realizacji inwestycji jądrowych na całym świecie, w różnym zakresie. To są naprawdę specjalistyczne przedsiębiorstwa. Co najmniej 300, po odpowiednich uprawnieniac,h jest również gotowych do uczestnictwa w tym przedsięwzięciu. To pokazuje, że mamy wykwalifikowaną kadrę na rynku inżynierów, różnego rodzaju specjalistów od zarządzania projektami, budowlańców, którzy będą w tym procesie brali czynny udział i liczymy, że ten local content będzie jak największy. Dzisiaj mówi się o tym – taka też jest oferta podmiotów amerykańskich – że do 50 proc. tych robót przy pierwszym reaktorze powinno być wykonane przez podmioty krajowe, a do 60 proc. przy drugim i kolejnych. To będzie zależało tylko i wyłącznie od naszej sprawności, ale też tych przedsiębiorstw, które powinny się zaangażować. Będziemy je gorąco do tego zachęcać, żeby zmaksymalizować ten udział lokalny. Trzeba więc będzie prowadzić otwarte spotkania – które już się odbywają – i liczymy, że zainteresowanie będzie bardzo duże – zauważył.
– Mamy bardzo napięty harmonogram i on będzie jeszcze przyspieszy w związku z kryzysem wywołanym napaścią Rosji na Ukrainę. Myślę, że w tej chwili zmienia się oblicze Rzeczpospolitej, ale najbardziej zmienia się oblicze Pomorza, bo zmieniają się bieguny. Pomorze zaczyna być największym w Polsce producentem energii elektrycznej. Czy mogliśmy to sobie wyobrazić niedawno? Będziemy musieli zrobić to jeszcze szybciej, niż planowaliśmy – podkreślił Dariusz Drelich. – Zmiany polityczne nie mogą przeszkadzać, mogą tylko sprzyjać, a w tej chwili rząd prowadzi politykę nastawioną na to, żeby przyspieszać te wszystkie procesy, żeby pieniądze z budżetu państwa, które również są potrzebne, były wykorzystane do tego, żeby te projekty jak najszybciej zrealizować i żeby te harmonogramy zrealizowały się nie później niż są zaplanowane, a być może uda się jeszcze coś przyspieszyć – zakończył wojewoda pomorski.
Posłuchaj debaty:
mrud/ua/MarWer/vn/ol/aKa