Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces odwoławczy Stefana W., zabójcy prezydenta Gdańska. Tym razem sprawa dotyczy podrobienia pism procesowych.
Mężczyzna podszył się w nich pod oskarżającą go prokurator Agnieszkę Nickel-Rogowską oraz brata zamordowanego prezydenta Piotra Adamowicza. Wnosił o uchylenie mu tymczasowego aresztu oraz umorzenie sprawy karnej. Pisma wysłał z aresztu śledczego podczas trwania procesu w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza.
PROKURATURA DOMAGA SIĘ KARY DWÓCH LAT WIĘZIENIA
W pierwszej instancji Stefan W. został skazany na 1000 złotych grzywny. Prokurator Ariadna Rużewicz-Zielińska żąda dla niego dwóch lat więzienia.
– Jest to czyn zagrożony karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Zważywszy na uprzednią karalność oskarżonego, wagę całej sprawy, która stanowi podstawę oskarżenia w niniejszej sprawie, taka kara wydaje się być adekwatna. Doszło do podrobienia podpisów i jest to przestępstwo przez ustawodawcę zagrożone karą. Kara ma nie tylko odstraszyć, ale być również prewencyjna względem społeczeństwa i samego sprawcy – tłumaczyła prokurator.
OBROŃCA: „OKOLICZNOŚCI POPEŁNIENIA CZYNU SĄ KURIOZALNE”
Z kolei reprezentant obrońcy Stefana W. z urzędu, aplikant radcowski jego obrońcy Kamil Styp-Rekowski domaga się złagodzenia kary dla swojego klienta.
– Kara, o którą wnioskuje prokuratura, jest rażąco zawyżona. Sama kara, która orzekł sąd pierwszej instancji, również jest niewspółmierna do czynu popełnionego przez oskarżonego. Okoliczności popełnienia czynu są kuriozalne. Mamy do czynienia z sytuacją, w której oskarżony w innej sprawie składa na sali sądowej kopertę z wnioskiem o cofnięcie aktu oskarżenia. Wnioskiem, który na dobrą sprawę w polskim prawie w ogóle nie występuje. W prawie występuje cofnięcie aktu oskarżenia, które składa oskarżyciel publiczny, a nie tymczasowo aresztowany – podkreślił przedstawiciel obrony.
Sąd ogłosi wyrok za tydzień.
Grzegorz Armatowski