W Sopocie odbyła się XLIX zwyczajna sesja Rady Miasta Sopotu. Radni obrady zaczęli od oficjalnego pożegnania byłego prezydenta miasta Jacka Karnowskiego, który w jesiennych wyborach parlamentarnych uzyskał mandat posła na Sejm.
– 510 milionów złotych zostało pozyskane dla Sopotu ze źródeł spoza budżetu miasta na finansowanie projektów społecznych, infrastrukturalnych i inwestycyjnych. W ciągu ostatnich czterech lat zadłużenie miasta zmniejszyło się o prawie 40 milionów złotych. Dało to wskaźnik zadłużenia w wysokości 12 procent, czyli jeden z najniższych w samorządzie w skali kraju – wymieniał przewodniczący Rady Miasta Sopotu Piotr Bagiński.
Wśród dokonań wymieniano też: wprowadzenie budżetu obywatelskiego, budowę 345 mieszkań komunalnych, powstanie hali Ergo Arena, budowę mariny przy molo oraz dworca kolejowego, budowę Centrum Haffnera, przebudowę Placu Przyjaciół Sopotu itd.
Od Rady Miasta Sopotu były prezydent otrzymał drobny upominek – oprawiony poster ze zdjęciami i podpisami radnych.
„NAJWAŻNIEJSI BYLI MIESZKAŃCY”
Następnie Jacek Karnowski zwrócił się do urzędników. – Byłem przeciwny budżetowi obywatelskiemu, ale ugiąłem się. Więc moją zasługą jest to, ze się ugiąłem, a nie to, że go wprowadziłem – sprostował. – W Sopocie zawsze najważniejsi byli mieszkańcy, organizacje pozarządowe oraz przedsiębiorcy i bardzo dziękuję wam wszystkim za to, że przez tyle kadencji powierzaliście Radzie Miasta i mnie możliwość kierowania tym miastem. To najpiękniejsze lata mojego życia – dodawał Karnowski.
Były prezydent wspominał też osoby, z którymi współpracował przez lata i dziękował za wspólnie spędzone lata. Podziękowania złożył też radnym, którzy wspierali jego działania. – To były najpiękniejsze lata w moim życiu i pewnie się nie powtórzą. Tworzyliśmy wtedy coś od początku. Były czasy kiedy w latach 90. przekładaliśmy trylinki na chodniku na drugą stronę, bo wtedy sytuacja finansowa Sopotu była tak ciężka – wspominał, dodając, że „te wszystkie rzeczy, których nie udało się wykonać samorządom” zostaną odmrożone i wykonane.
W rozmowie z dziennikarzami Karnowski wspominał swoje początki pracy w Urzędzie Miasta Sopotu, gdzie trafił w 1990 roku jako 26-latek. – To były lata, które mogę wspominać z olbrzymią wdzięcznością. Kiedy pierwszy raz przyszedłem do tego budynku, miałem pożyczony od kuzyna garnitur, bo nie miałem jeszcze swojego – jedna marynarka i jeden krawat. Do tego olbrzymi stres, bo miałem wówczas 26 lat i pamiętam, że prosiłem wtedy, żeby być drugim zastępcą prezydenta. Bałem się tego strasznie, że 26-latek zostaje zastępcą prezydenta – mówił.
LIST JERZEGO BUZKA
List do zgromadzonych skierował też Jerzy Buzek – były premier rządu AWS i Unii Wolności, który nadał Sopotowi status uzdrowiska. – Składam gratulacje dotychczasowemu prezydentowi miasta Sopotu Jackowi Karnowskiemu, jego najbliższym współpracownikom, członkom Rady Miasta oraz mieszkankom i mieszkańcom Sopotu. Gorąco gratuluję Państwu sukcesów, które miasto osiągnęło w minionym ćwierćwieczu. Zapewniliście sobie chlubne miejsce na gospodarczej i kulturowej mapie Europy, a cała Polska może się dziś szczycić tak świetnie prosperującym uzdrowiskiem nad naszym Bałtykiem. Wykonaliście wszyscy ogromną pracę i ośmielam się o tym pisać, bo obserwuję z podziwem Wasze osiągnięcia nie tylko z perspektywy mojego Śląska czy Warszawy, ale także z serca Unii Europejskiej – napisał Buzek.
Głos zabrał też Ołeksanr Płodystyi – konsul Ukrainy w Gdańsku. – Chcę podziękować za przyjęcie uchodźców z Ukrainy, dziękujemy za organizację wydarzeń dla Ukraińców, za pomoc, która dojeżdżała do Ukrainy, za wizytę u nas i przyjęcie delegacji tutaj. Jeśli liczyć liczbę mieszkańców miasta i liczbę przyjętych uchodźców, to Sopot będzie jednym z liderów miast w Polsce. Mam nadzieję, że wojna się szybko skończy, a przed nami staną nowe wyzwania. One stać będą także przed Panem, więc życzę sukcesów na nowej drodze – mówił Płodystyi, zwracając się do byłego prezydenta.
GŁOS LOKALNEJ OPOZYCJI
Wśród głosów podziękowania i poparcia pojawiały się też głosy miejskiej opozycji – radnych ugrupowania Kocham Sopot oraz Prawa i Sprawiedliwości. – Musi tu być wyraz głębokiego szacunku za tę pracę dla miasta, które wszyscy bardzo kochamy i poświęciliśmy mu kawał swojego życia. Taka uroczystość zmusza do pewnej refleksji. Kiedyś byliśmy we wspólnym obozie politycznym, który rozpadł się dlatego, że mamy różną ocenę polityki w naszym mieście. Do pana posła Jacka Karnowskiego chciałbym się zwrócić z nową misją – mówił Jarosław Kempa. – Zwracam się o to, żeby pan w tej nowej auli walczył o decentralizację finansów publicznych, bo to jest klucz do tego, żeby nasze miasta się rozwijały. Drugą kwestią jest kwestia budowy metropolii, ale to pan poseł Karnowski wie doskonale – dodawał.
– W mojej opinii nie było tak kolorowo i moja ocena jest negatywna. Mimo poszukiwań trudno jest mi znaleźć miejsce, które można by nazwać pewnym dziełem czy pomnikiem Jacka Karnowskiego. Obawiam się, że jeśli znaleźć by dworzec czy łachę piachu przy molo to będzie pejoratywne oblicze prezydenta. Moim największym zarzutem jest jednak to, że skłócił Sopocian i był prezydentem tylko wybranej grupy swoich partyjnych kolegów i mieszkańców, którzy podzielają jego poglądy polityczne – powiedział reporterowi Radia Gdańsk radny PiS Paweł Petkowski, dodając, że nie będzie tęsknić. – Był ojcem wielu afer, które odbiły się szerokim echem w Polsce, w polskich mediach. Był wielokrotnie na ławach sądowych, co nie przyniosło miastu chluby – dodał.
Po części związanej z pożegnaniem Jacka Karnowskiego ogłoszono przerwę, po której radni zajęli się bieżącymi sprawami miasta.
PRACE SPOŁECZNIE UŻYTECZNE
W części roboczej sesji radni jednogłośnie przyjęli uchwałę w sprawie planu potrzeb na wykonywanie tzw. prac społecznie użytecznych. Prace takie są jednym ze sposobów pomocy w powrocie na rynek pracy osobom, które jednocześnie objęte są pomocą Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i zarejestrowane są jako osoby bezrobotne bez prawa do zasiłku. Za godzinę pracy „społecznie użytecznej” otrzymują niecałe 11 złotych – 40 procent tej kwoty pokrywane jest z budżetu miejskiego, a pozostałe 60 proc. ze środków Powiatowego Urzędu Pracy w Gdyni.
Zgodnie z przyjętym planem z tego typu pomocy skorzystać będzie mogło 30 osób i wykonywać będą one mogły proste prace porządkowe zewnętrzne, wewnątrz pomieszczeń lub pracować jako pomoc biurowa. Tygodniowo jedna osoba będzie mogła przepracować 10 godzin.
OPIEKA NAD ZABYTKAMI
Radni zajmowali się też programem opieki nad zabytkami na lata 2023-2026. Miasto na podstawie ustawy o ochronie zabytków musi taki program sporządzać raz na cztery lata.
Gminny Program Opieki nad Zabytkami Miasta Sopotu ma odbywać się w oparciu o trzy najważniejsze cechy: ochronę i rewaloryzację krajobrazu kulturowego miasta, zarządzanie nim oraz popularyzację i promocję tych walorów.
Dokument musiał być również zaopiniowany przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który wydał w październiku opinię pozytywną. Prace nad tym dokumentem się przeciągały. Długo trwało też opiniowanie przez wojewódzkiego konserwatora. Program to dokument liczący około dwustu stron, a do komisji Rady Miasta Sopotu trafił na ostatnią chwilę.
Radni przyznawali, że dokument trzeba przyjąć, chociaż nie mieli czasu na dokładne zapoznanie się z nim. – Jest to ważny program, a gdybyśmy go teraz nie uchwalili, to musielibyśmy znowu uzgadniać wszystko z województwem następny raz. Taka uwaga i prośba, żeby dać nam – radnym – szansę na porządne zapoznanie się z projektami tak istotnych uchwał – apelował radny Tomasz Lipiński.
– Ten projekt trafił bardzo późno do biura rady. Wahałem się przez chwilę, czy go skierować na dzisiejszą sesję i do prac w komisjach, ale postanowiłem, że kto jak kto, ale nasza rada miasta da radę mimo takiego trybu – tłumaczył przewodniczący rady Piotr Bagiński.
– Te ponad 200 stron otrzymane kilka dni przed sesją było trudne do przejrzenia oraz wnikliwej analizy celów, jakie zostały spisane w tym programie. Na komisji rozwoju i urbanistyki pomiędzy urzędnikami nastąpiła jakaś wymiana zdań, trochę dziwna dla nas, wskazująca, że dokument nie był konsultowany w oparciu o strategię. My, radni, powinniśmy dostawać dokument przedyskutowany i opracowany przez wydziały, ponieważ jest to dla nas dokument, który mamy przyjmować – zwracała uwagę referującej uchwałę urzędniczce radna Grażyna Czajkowska.
DLACZEGO NIE BYŁO PODOBNEGO DOKUMENTU WCZEŚNIEJ?
Radny Wojciech Fułek dopytywał, dlaczego – mimo, że dokument wymagany jest przez obowiązujące prawo – do tej pory go nie było. – Dlaczego wcześniej nie było go, skoro jest wymagany ustawą? W związku z tym przez ostatnią dekadę, przez ostatnie kadencje, nie mieliśmy takiego dokumentu. Nie wiem, dlaczego i pytam o to publicznie – mówił Fułek.
Wątpliwości starała się wyjaśnić Anna Kubera – Inspektor w Biurze Konserwatora Zabytków Urzędu Miasta Sopotu. Według niej – na polecenie ówczesnego wiceprezydenta Marcina Skwierawskiego – dokument został rozesłany do wszystkich zainteresowanych stron, wskazanych przez Skwierawskiego. Tłumacząc brak dokumentu pomimo formalnych wymogów, stwierdziła, że było już tak, gdy obejmowała stanowisko. – Objęłam stanowisko 1 grudnia 2019 roku po mojej poprzedniczce, wieloletniej pani konserwator. Wtedy stwierdziwszy brak takiego dokumentu w gminie, trzeba było przystąpić natychmiastowo do prac, ale potrzebna jest wcześniej aktualizacja Gminnej Ewidencji Zabytków – wyjaśniała Anna Kubera.
Kiedy próbowano ewidencję zaktualizować, natrafiono na kolejne problemy. – Stwierdziłam brak ponad 500 kart adresowych, których posiadanie jest obowiązkiem przy prowadzeniu przez prezydenta Gminnej Ewidencji Zabytków. Te karty należało uzupełnić, a takie karty uzupełnia się przez eksperta zewnętrznego, bo to jest praca, którą się zleca i to też wymaga czasu, a 500 kart nie robi się w tydzień – wyjaśniała, dodając, że „taki dokument również się zleca”. – Nie jestem w stanie takiego dokumentu robić w ramach etatu, gdyż to jest bardzo dużo pracy, a nasze biuro już jest bardzo obciążone – dodała.
Jak wyjaśniała dalej, uzupełnianie dokumentacji trwało pół roku. Później projekt programu wysłany został do prezydenta i wiceprezydentów oraz wskazanych osób i instytucji. Dokumenty z kolejnymi poprawkami przesyłane były kilka razy, a finalna akceptacja planu przez PWKZ trwała pół roku. – Zapewniam, że prace nad tym dokumentem podjęłam zaraz po tym, jak objęłam stanowisko – zapewniała Anna Kubera.
Ostatecznie radni – pomimo braku czasu na dokładne zapoznanie się z dokumentem – uchwałę podjęli jednogłośnie.
Bartosz Stracewski/ol