U kobiet mających mutację genu BRCA1 ryzyko raka piersi jest nawet 10 razy większe i sięga aż 80 procent. – Takie kobiety powinny rozważyć radykalne działania, jak mastektomia czy usunięcie jajników. To jest przedłużenie życia – mówił w Radiu Gdańsk genetyk profesor Janusz Limon z Katedry i Zakładu Biologii i Genetyki Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
W kontekście testów i badań genetycznych na raka najwięcej mówi się o genach BRCA1 i BRCA2 odpowiedzialnych za zwiększone ryzyko zachorowania na raka piersi, jajnika, jajowodów czy prostaty u mężczyzn.
Głośno zrobiło się o tym za sprawą Angeliny Jolie, która ma wadliwy gen BRCA1 i poddała się podwójnej mastektomii. – To rzeczywiście paskudna mutacja. Każdy z nas ma gen BRCA. Każda kobieta ma ryzyko raka piersi 5 procent. A w przypadku mutacji tego genu wzrasta ono do 80 procent. Ryzyko raka jajnika wzrasta do 40 procent. Badaniom powinny poddać się kobiety, które wcześniej miały raka piersi lub jajnika, jeśli w najbliższej rodzinie wystąpił rak piersi lub jajnika albo jeśli rak wystąpił przed 50 rokiem życia. Jeśli test wypadnie pozytywnie, to badania genetyczne powinny zrobić także osoby w rodzinie. Takie testy są bezpłatne. Jest program Ministerstwa Zdrowia, w Trójmieście prowadzą go dwa ośrodki, które zapewniają kompleksowe badania. To nie tylko wykrycie mutacji, ale także zbadanie rodziny, prowadzenie profilaktyki oraz leczenia – mówił profesor Janusz Limon.
– Co więcej, w naszym regionie występuje dziwna mutacja genu BRCA1, która nie występuje nigdzie w Polsce, ale występuje w Czechach. Jest podejrzenie, że kilkaset lat temu jakiś Czech osiadł na Pomorzu, może to byli żołnierze krzyżaccy, którzy zatrudniali regimenty czeskie. I osoby pochodzące z Czech zostawiły tu swoje potomstwo, które miało tę mutację. Dalsze potomstwo ją utrwaliło w populacji pomorskiej – tłumaczył genetyk.