Ponad 40 procent porodów w całym kraju odbywa się przez cesarskie cięcie. W Trójmieście cesarki stanowią 33 procent wszystkich porodów. Wiele kobiet decyduje się na to ze strachu. Strach jest naturalny, jednak każda mama powinna zdawać sobie sprawę, jakie mogą być tego konsekwencje – mówił w audycji „Bądź zdrów” dr Wojciech Gargula z Oddziału Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka w Szpitalu świętego Wojciecha na gdańskiej Zaspie.
– Przede wszystkim staramy się, żeby planowego cięcia nie wykonywać „na zimno”, bez skurczów. Jeśli akcja porodowa się nie zaczęła, to u dziecka mogą wystąpić zaburzenia adaptacji. Dziecko jest po porodzie mniej aktywne, ma mniejszy apetyt, mogą być kłopoty z jego karmieniem, wymaga czasem umieszczenia w cieplarce, bo ma zaburzenia termoregulacji. Te skutki są zwykle krótkotrwałe. Ale jeśli dodatkowo występują na przykład zakażenia układu moczowego u matki, krwawienia czy pobyt na oddziale z innych względów medycznych, to mogą wystąpić dodatkowe zaburzenia, które mogą skutkować dłuższym pobytem dziecka na oddziale intensywnej terapii. Przejście przez kanał rodny dla dziecka jest bardzo ważne. Dochodzi wtedy do diametralnej zmiany. Zmieniają się układ krążenia i oddechowy. Płuca dziecku w życiu płodowym są niepotrzebne, serce pracuje też w inny sposób. Po porodzie płuca wypróżniają się z płynu i pęcherzyki płucne wypełniają się powietrzem. Krew, która w minimalnym stopniu płynęła przez płuca, zaczyna płynąć w sposób normalny. Następuje wymiana gazowa. Specjalny przewód tętniczy, który występuje w życiu płodowym, ulega zamknięciu. Jeżeli wystąpi jakiś czynnik, który te procesy zaburzy, może dojść do problemów z oddychaniem – mówi dr Wojciech Gargula.
W rozmowie także o opiece nad wcześniakiem, „kangurowaniu” oraz ciążach mnogich.