Każda podróż samolotem, albo samochodem, kiedy jesteśmy przez kilka godzin unieruchomieni powoduje wzrost ryzyka zakrzepicy – mówił w audycji medycznej Radia Gdańsk prof. Marcin Fijałkowski, kardiolog, internista z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Jego zdaniem długotrwały bezruch grozi wystąpieniem najgroźniejszej dla życia i zdrowia zatorowości płucnej. – Oczywiście to nie dotyczy wszystkich osób, ale tych które mają predyspozycje. Mogą to być kobiety przyjmujące antykoncepcję, hormonalną terapię zastępczą, jednocześnie palące papierosy. Narażone są też osoby, które miały wcześnie incydenty związane z zakrzepicą, albo mające rodzinną predyspozycję do zatorów – tłumaczył szef Oddziału Szybkiej Diagnostyki Kardiologicznej w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.
Prof. Marcin Fijałkowski poinformował, że ryzyko wzrasta jeśli jesteśmy unieruchomieni dłużej niż 3 do 5 godzin. – To dotyczy np. podróży samochodem na narty na południe Europy, albo lotów samolotem na inne kontynenty. Jest nawet taka jednostka chorobowa nazywana „chorobą klasy ekonomicznej”, kiedy w samolocie jest mało miejsca, nie ma jak zmienić pozycji. Są przypadki pasażerów którzy lecieli z Europy do Australii i wysiadając nagle mdleli na lotnisku z powodu zatorowości płucnej- tłumaczył lekarz w rozmowie z Joanną Matuszewską.
fot. Martyna Kasprzycka/Radio Gdańsk
Zdaniem specjalisty w długiej podróży można na siedząco napinać łydki poprzez podnoszenie pięt do góry, trzeba pić dużo wody i przynajmniej raz w czasie lotu samolotem, czy jazdy autem skorzystać z toalety.
W audycji była też mowa o przyczynach, objawach i leczeniu zatorów naczyń. Gość tłumaczył m.in czy złamanie nogi, mocne posiniaczenie oraz przejście jakiejkolwiek operacji może być ryzykowne. Wyjaśniał też dlaczego niektóre osoby powinny nosić uciskowe podkolanówki.