Większość Polaków, bo ponad 70 procent, szuka informacji o zdrowiu w internecie. Specjaliści apelują o rozwagę i przestrzegają. – Jest wiele nierzetelnych stron, do których jest lepszy dostęp w internecie, bo wyszukiwarki indeksują je wyżej- uważa prof. dr hab. Miłosz Jaguszewski, kardiolog z I Katedry i Kliniki Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, redaktor naczelny Cardiology Journal, czasopisma naukowego umieszczonego na liście filadelfijskiej i prezydent elekt „Klubu 30” Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, zrzeszającego najzdolniejszych młodych polskich kardiologów. Zdaniem gościa Joanny Matuszewskiej, wielu pacjentów korzysta z tzw. „doktora Google” i do gabinetu przychodzi z gotową diagnozą. – Najczęściej pacjenci wpisują do wyszukiwarki swoje objawy i czekają na wynik, ale tak to nie działa. Szukają też informacji na różnych nierzetelnych stronach, często nawet nie wiedząc że są wprowadzani w błąd – tłumaczył lekarz.
Dodawał, że portale prowadzone przez lekarzy są rzadziej odwiedzane, bo zajmują dalsze miejsca w wynikach wyszukiwania. Autorzy takich stron muszą stosować się do etyki lekarskiej, często też używają języka nie do końca zrozumiałego dla pacjentów. Inaczej jest na portalach dotyczących tzw. medycyny alternatywnej.
fot. Maria Anuszkierwicz
Przestrzegał też przed korzystaniem z wizyt u tzw. specjalistów medycyny alternatywnej. – To nie są osoby ze sprawdzoną i udokumentowaną wiedzą medyczną, którym można powierzyć swoje zdrowie. Najgorsze jest jeśli pacjent na tym poprzesta i nie pójdzie do specjalisty. Skutki takiego działania mogą być tragiczne- mówił w Radiu Gdańsk.