Padaczka to choroba przewlekła, tak samo jak cukrzyca, albo nadciśnienie tętnicze. Jednak pacjenci często ją ukrywają przed otoczeniem z obawy o szykanowanie. – Apeluję, żeby ich nie stygmatyzować – mówiła w Radiu Gdańsk prof. dr hab. Maria Mazurkiewicz -Bełdzińska, ordynator Kliniki Neurologii Rozwojowej UCK w Gdańsku i wojewódzka konsultant ds. neurologii dziecięcej. Profesor mówiła w rozmowie z Joanną Matuszewską, że napady padaczkowe mogą przybierać różne formy, nie zawsze są to drgawki. – Te drgawki są najczęściej kojarzone z napadami padaczkowymi, a to jedynie część objawów i nie wszyscy chorzy je mają. Napad może przebiegać różnorako, może to być jedynie grymas twarzy, może być chwilowe „zawieszenie się”. Pacjent jest wówczas nieświadomy, co się z nim dzieje a po napadzie nic nie pamięta – tłumaczyła prof. Mazurkiewicz – Bełdzińska.
fot. Martyna Kasprzycka/Radio Gdańsk
Napad padaczkowy trwa od kilku sekund do kilku minut. Jeśli jesteśmy jego świadkami a chory straci świadomość, trzeba go ułożyć na boku. Nie ma potrzeby wzywania pogotowia a choremu nie wolno niczego wkładać do ust. Jeśli napad trwa dłużej niż 5 minut, należy wezwać pomoc.