Najpóźniej za 10 lat z bloków z wielkiej płyty zaczną odpadać balkony – alarmują architekci. Jak rzeczywiście jest z blokowiskami i falowcami? – Nie ma problemów z żywotnością bloków z wielkiej płyty ani falowców. Nie są one zagrożone zawaleniem się. Mieszkańcy powinni czuć się bezpiecznie – uspokajają goście audycji Dobrze Mieszkaj.
Gośćmi audycji Dobrze Mieszkaj byli Aleksander Nowaczek, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Morena, Władysław Wojtkiewicz, wiceprezes Spółdzielni Przymorze i Władysław Wróbel, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Gdańsku. Program prowadziła Iwona Wysocka.
PÓŁ ŚCIANY ODPADŁO
– Mieszkam w budynku wybudowanym w nowej technologii, ale wywodzę się wielkiej płyty. Te bloki miały standard wykonania typowy dla lat 70. Pod względem estetycznym ten nowy blok prezentuje się oczywiście lepiej, ale był problem np. z powieszeniem telewizora. Pół ściany mi odpadło. Do jej wykonania użyto bloczków, które nie mają wielkiej trwałości – zauważa Aleksander Nowaczek.
FALOWIEC TO NIE WIELKA PŁYTA
Cyklicznie prowadzone są przeglądy techniczne. Wszelkie usterki naprawiamy na bieżąco – mówi Władysław Wojtkiewicz, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej Przymorze. Jednocześnie podkreśla, że czym innym są bloki z wielkiej płyty, a czym innym falowce na gdańskim Przymorzu. – Mieszkam w bloku Spółdzielni Przymorze, w budynku, który powstał jako jeden z pierwszych. Jednocześnie podkreślam: tu nie ma żadnego bloku z wielkiej płyty. To są falowce, a ten budowany jest z wielkiego bloku. Falowiec nie ma tych słynnych połączeń spawanych, które trzymają cały budynek – mówi wiceprezes Spółdzielni Przymorze.
W 1977 roku w Rumuni doszło do trzęsienia ziemi. W samym Bukareszcie zniszczonych zostało 30 tysięcy budynków, ale nie ucierpiał ani jeden blok z wielkiej płyty – dodaje Władysław Wojtkiewicz.
Szacuje się, że obecnie w wielkiej płycie mieszka około 12 milionów Polaków. Około 18 tysięcy może mieszkać w gdańskich falowcach.