Dyrektor Opery Bałtyckiej będzie miał sprawę w sądzie za uchybienia dotyczące prawa pracy. Państwowa Inspekcja Pracy skontrolowała instytucję. Wykazano 18 zaniedbań.
Okazało się, że kilku pracownikom bezprawnie obniżono wysokość „nadnormówek”, a 11 osobom należy zmienić stosunek świadczenia pracy z umowy o dzieło na umowę o pracę.
MOŻE BYĆ KARA FINANSOWA
– Inne uchybienia to brak naliczania wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych, brak prowadzenia szkoleń z zakresu BHP. Ponadto regulamin organizacyjny i wynagradzania nie był dostosowany do aktualnych stanowisk. Nasz wniosek pokontrolny nie jest decyzją administracyjną. Jednak to środek prawny, który obliguje dyrektora do usunięcia uchybień. Jeżeli tego nie zrealizuje, to inspektor przeprowadzi ponowną kontrolę. Kilka uchybień jest poważniejszych. Stanowią wykroczenie przeciw prawu pracowniczemu. W stosunku do czterech z nich inspektor skierował wniosek o ukaranie do sądu. Chodziło o dopuszczenie osoby do pracy bez zawarcia z nią umowy o pracę, dopuszczenie pracowników do pracy bez aktualnego orzeczenia lekarskiego, zatrudnienie pracowników na podstawie umów o dzieło, a powinny to być umowy o pracę, kilku pracownikom nie wypłacono też „nadnormówek”, co spowodowało obniżenie ich wynagrodzenia. Do sądu należy weryfikacja tych zarzutów. Za wykroczenia grozi kara grzywny od tysiąca do 30 tysięcy złotych – mówi Zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Gdańsku Krzysztof Lisowski.
DYREKCJA ODPIERA ZARZUTY
Dyrekcja opery z zarzutami się nie zgadza i podkreśla, że w instytucji nie są łamane prawa pracowników, a niektóre zarzuty są wyolbrzymiane przez związkowców. Warcisław Kunc zapewnia, że chce doprowadzić do stabilnej sytuacji wewnątrz placówki. W porozumieniu zaproponował podwyżki średnio o 30 procent.
M.in. w sprawie kontroli wydał specjalne oświadczenie:
Joanna Stankiewicz/mmt