„Wchodziło się jak do pałacu czy teatru, byłam zszokowana”. Nie ma drugiego takiego miejsca w Gdyni. To jeden z najbardziej niezwykłych i charakterystycznych budynków w mieście. Od 15 lat zamknięty na cztery spusty. Nam udało się wejść do środka.
Nazywany „Perłą gdyńskiej architektury”. Jeden z najpiękniejszych i najważniejszych budynków w Gdyni od prawie 15 lat popada w ruinę. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo może odzyskać blask. Jednak mało kto wie, co kryją te szare, zapomniane przez świat mury. Zapraszamy na wyjątkową wycieczkę w czasie do lat 20., kiedy Gdynia rosła z „morza i marzeń”.
U zbiegu ulic 10 Lutego i 3 Maja w Gdyni stoi stary, zaniedbany budynek z nieśmiało wyeksponowaną tabliczką na krańcu jednej ze ścian. Zielona tablica informuje, że jest to Dawny Bank Polski z 1929 roku. Trudno jednak ją dostrzec, przyśpieszając kroku w obawie przez spadającym tynkiem.
Fot. Materiały archiwalne Muzeum Miasta Gdyni
Został zaprojektowany na zamówienie Banku Polskiego przez Stanisława Filasiewicza w 1927 roku, a oddany do użytku w 1929 roku. W tym czasie był najbardziej monumentalnym budynkiem w Gdyni. Mimo upływu lat, jego wnętrza wciąż robią niesamowite wrażenie.
Dzięki uprzejmości firmy Moderna, która jest nowym właścicielem budynku, udało nam się wejść do środka.
KRYSZTAŁOWE WEJŚCIE
Do budynku prowadzą oryginalne drewniane drzwi obrotowe pokryte kryształem. Wchodzimy do przedsionka, a tam kolejne przeszklone drzwi. To, co zobaczymy za nimi, będzie mówiło już samo za siebie.
– Pamiętam, jak chodziłam z mamą do tego banku jako młoda dziewczyna. Wejście po schodach do góry kojarzyło mi się z filmem. Byłam zaszokowana. Wchodziło się trochę jak do pałacu, jak do dworku czy teatru – wspomina pani Maria, mieszkanka bloku naprzeciwko.
MARMUROWE SCHODY
Wchodzimy do banku. Jako pierwsze rzucają się w oczy przepiękne dwubiegunowe, marmurowe schody z kamienną balustradą. Nad nimi jedyna pierwotna lampa, która wisi w tym miejscu od początku istnienia banku. Następnie wchodzimy do sali operacyjnej.
SALA OPERACYJNA
Mierząca siedem metrów wysokości, z filarami podtrzymującymi koliste sklepienie, zapiera dech w piersi. To tu odbywały się wszystkie bankowe operacje. Znajdowały się tu stanowiska kilkunastu pracowników banku. Korytarz z sali po lewej stornie prowadził do biura dyrektora. Drzwi były zawsze otwarte, a dyrektor służył pomocą w razie jakichś konfliktów, których podobno w banku było mało.
GŁÓWNY SKARBIEC
Obok sali operacyjnej znajduje się skarbiec. Prowadzą do niego przeszklone drzwi ze szkłem weneckim. Dzięki temu, klienci nie widzieli, co kryje się za drzwiami, ale z pomieszczenia skarbca widać było wszystko, co dzieje się na sali. Równie wyjątkowe są drzwi do sejfu wyprodukowane w Warszawie w 1928 roku. Z zewnątrz wyglądające jak drewniane, ale od wewnętrznej, potężne stalowe drzwi, chroniły wejścia do skarbca.
W piwnicy znajduje się tzw. „wrzutnia nocna”. Dzięki niej, klienci mogli wrzucać w woreczkach swoje oszczędności z danymi personalnymi przez specjalny otwór od strony ul. 3 Maja. Poranna zmiana sortowała worki z wpłatami i dopisywała je do odpowiednich rachunków właścicieli.
Większość pokoi na piętrach przystosowana była na pomieszczenia biurowe albo mieszkalne dla pracowników banku. Przez kręte metalowe schody na piętrze da się wyjść na dach, z którego bez problemu widać morze.
Interesujące są też piwnice, w których znajduje się stary węzeł ciepłowniczy, przypominający wnętrze statku parowego.
Budynek przez 70 lat pełnił niezmiennie funkcję bankową. Od powstania w roku 1929 do połowy 2003 roku, kiedy jego ostatnim lokatorem był bank Millenium.
BUDYNEK DOSTANIE DRUGIE ŻYCIE
Gmach od 1984 roku wpisany jest w rejestr zabytków. Prawdopodobnie jest to jeden z głównych powodów, dla których przez lata nie znalazł właściciela. Nowoczesne systemy bezpieczeństwa, które dziś są w standardzie każdego banku, nie mogły być instalowane bez naruszania obiektu. Z jednej strony konserwator zabytków, z drugiej nieuchronna degradacja. Nic nie wskazywało na to, że coś może się zmienić, a jednak. W styczniu 2017 roku budynek nieoczekiwanie został kupiony przez dewelopera Moderna Holding sp. z o.o.
HOTEL BUTIKOWY
Obecny plan dewelopera zakłada wybudowanie w nim hotelu i restauracji.
W budynku zostanie zrealizowany hotel butikowy, a koncepcja opiewa na około 35 pokoi. Hotel zostanie rozszerzony o funkcję restauracyjną ulokowaną w głównej sali. Pozostałe części budynku, które będzie można zostawić z punktu widzenia użytkowego, czyli np. elewacja, nie zostaną zmienione. Wymienione zostaną wszystkie elementy blacharskie, które dziś są w bardzo złym stanie. Chcemy również odtworzyć stolarkę okienną na wzór pierwotnych. Wymieniony i naprawiony ma zostać również cały dach – mówi Andrzej Romanowski z Moderna Holding.
NIESAMOWITE WNĘTRZE WRÓCI DO GDYNI
Zadowolenia z takiego rozwiązania nie kryje Jacek Friedrich, historyk architektury Gdyni i dyrektor Muzeum Miasta Gdyni, ale przyznaje, że widział to trochę inaczej.
– Ogromnie się ciesze, że jest szansa, że to wnętrze wróciło do Gdyni. Przez całe lata budynek był zamknięty i marniał. Z jednej strony, wspaniałe i imponujące wnętrza, z drugiej, potwornie zaniedbane. To, że znalazł się inwestor, który deklaruje, świadomość zabytkowej klasy budynku i z tego, co wiemy, chce zachować przestrzeń, w możliwie wierny sposób, jest ogromnym szczęściem.
HOLLYWOODZKIE WNĘTRZE
Jacek Friedrich uważa, że idealnym rozwiązaniem dla miasta i mieszkańców byłaby możliwość udostępniania sali operacyjnej kilka razy w roku na uroczystości miejskie. – Mielibyśmy wnętrze wręcz hollywoodzkie jak z naszych wyobrażeń. Aż się prosi, żeby rozwinąć czerwony dywan na tych wspaniałych schodach – mówi.
– Myślę, że z takiego rozwiązania wszyscy byliby szczęśliwi, a Gdynia odzyskałaby swoje miejsce reprezentacyjne – dodaje historyk.
Roboty budowlane mają ruszyć w przeciągu najbliższych dwóch miesięcy. Pierwsze efekty prac konserwatorskich mają być widoczne do końca roku.
Jacek Klejment