Najwcześniej około 2035 roku będzie można wejść do lasów odtwarzanych po sierpniowej nawałnicy. W Nadleśnictwie Lipusz wciąż trwa usuwanie wiatrołomów. I potrwa to jeszcze przez ponad rok.
Usuwanie z lasów wiatrołomów rozpoczęto tuż po nawałnicy. W samym tylko Nadleśnictwie Lipusz pozyskano dotychczas 250 tysięcy metrów sześciennych drewna, podczas gdy całość strat na tym terenie szacuje się na 1,8 mln m3 drewna. Oznacza to, że usuwanie połamanych lub przewróconych drzew potrwa do początku 2019 roku.
– Najpierw musimy pozyskać całe drewno ze zniszczonych terenów. Potem te tereny zostaną uporządkowane, a następnie pozostałości, które pozostaną w ziemi, trzeba będzie rozdrobnić. Te fragmenty staną się nawozem dla nowego lasu. A ten nowy las będziemy mogli nasadzać w 2019 roku – mówił w Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Lubaniu Tomasz Krefta z Nadleśnictwa Lipusz. Odbyła się tam konferencja poświęcona między innymi skutkom nawałnicy oraz temu, jak odtworzyć zniszczone lasy.
NAJPIERW NASADZENIA
Na wstęp do lasu trzeba będzie jednak poczekać co najmniej do 2035 roku. – Musimy wiedzieć, że uprawy i młodniki w Lasach Państwowych są objęte zakazem wstępu. Oznacza to, że na grzyby czy po prostu na spacer będzie można się tam udać nie wcześniej niż 15-20 lat po nasadzeniach – mówi Tomasz Krefta.
Więcej w materiale naszego dziennikarza:
Sylwester Pięta/hb