Proces karny w sprawie nawoływania przez gdańską radną Annę Kołakowską do ogolenia głowy posłance Agnieszce Pomaskiej rozpoczął się w czwartek 14 grudnia w Sądzie Okręgowym w Gdańsku.
Sprawa ruszyła mimo że wcześniej prokuratura dwukrotnie odmawiała wszczęcia postępowania. W tej sytuacji Agnieszce Pomaskiej przysługiwało prawo do tzw. subsydiarnego aktu oskarżenia, z którego skorzystała.
POMASKA: BIERNA POSTAWA PROKURATURY
– To nie ma związku ze sprawą cywilną, która przynajmniej na tym etapie jest zakończona wyrokiem. Moja dzisiejsza obecność w sądzie wynika z bezczynności prokuratury. Gdy podobne sprawy dotyczą polityków Prawa i Sprawiedliwości, prokuratura reaguje w natychmiastowy sposób. Gdy jednak sprawy dotyczą polityków opozycji, to prokuratura nie tylko nie wszczyna sprawy z urzędu, ale także ignoruje zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez polityków opozycji – mówi Agnieszka Pomaska.
KOŁAKOWSKA: NAPISAŁABYM JESZCZE RAZ
Anna Kołakowska stwierdziła w sądzie, że powtórzyłaby swoje słowa. – Jeżeli ktoś w taki sposób traktuje suwerenność Polski, za którą tylu Polaków przelało krew, to bylibyśmy moralnie nie w porządku, gdybyśmy nie reagowali stanowczo. Zdradę, zaprzaństwo, pogardę dla państwa polskiego trzeba piętnować. Poza tym państwo znają mnie z różnych akcji. Gdyby ktokolwiek na poważnie potraktował moje słowa, to dzisiaj pani Pomaska miałaby inną fryzurę – mówiła w sądzie Kołakowska.
Wpis „Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso” Kołakowskiej pojawił się w maju 2016 r. na Facebooku jako komentarz do zdjęcia przedstawiającego posłankę Pomaską, drącą kartkę z treścią projektu uchwały w sprawie obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. Wcześniej – w procesie cywilnym – sąd nakazał Kołakowskiej przeproszenie Pomaskiej.
W Sądzie Okręgowym w Gdańsku co prawda udało się rozpocząć proces karny, ale też na samym jego początku sąd zadecydował o odroczeniu rozprawy. Sąd podzielił argumentację Kołakowskiej, która stwierdziła, że nie powiadomiono jej o rozprawie w prawidłowy sposób i dowiedziała się o niej dopiero 2 dni wcześniej, przez co nie mógł wziąć w niej udziału obrońca.
Sylwester Pięta/mmt