W nocy z poniedziałku na wtorek naszego czasu zaczeły się 73 regaty Sydney-Hobart. Czwarty raz w historii wystartował w nich jacht pod polską banderą. Dowodził nim Przemysław Tarnacki.
Pochodzący z Gdańska żeglarz przyznał, że udział w tej imprezie to spełnienie jego marzeń, mimo niebezpieczeństw, jakie czyhają na jej uczestników.
– Każdy żeglarz chce wystartować w tych legendarnych i owianych złą sławą regatach. W 1998 roku był tam sztorm stulecia. Wtedy zginęło sześciu żeglarzy. Wiele jachtów nie dopłynęło, wiele zatonęło. To na pewno buduje tę złą sławę. My przygotowujemy się do tych regat już rok. Dwa lata temu podjęliśmy decyzję, że chcemy iść w tym kierunku i w końcu udało się ten pomysł zrealizować – mówi Tarnacki.
Polsko-rosyjska załoga popłynie jachtem „Weddell”.
Trasa regat – fot. Wikimedia Commons
Liczącą 628 mil morskich czyli 1170 kilometrów trasę w rekordowym tempie pokonała rok temu australijska jednostka „Perpetual Loyal” – jej czas to 1 dzień, 13 godzin, 31 minut i 20 sekund.
IAR/puch