Zimą noże i miecze, latem balustrady, czasami jakaś praca konserwatorska – codzienne życie kowala z Oruni

Mówi się, że kowal to zawód wymierający. Remigiusz Bystrek przyznaje, że rzeczywiście coraz mniej osób potrafi wycenić i docenić pracę kowalską. Chińskie wyroby metalowe zalały rynek, a tu czasami materiał jest droższy od gotowego produktu z marketu budowlanego. Z drugiej strony jest coraz większa liczba osób chcących mieć ręcznie zrobiony niepowtarzalny nóż.

Zimą robi noże i miecze, bo podobnie jak zaczynamy doceniać ręcznie robione noże, chociażby w kuchni, tak rośnie rynek rekonstruktorów historii i jest coraz więcej zleceń na białą broń. Latem rusza budowlana i do kowala przychodzą amatorzy solidnie wykutych balustrad. Jakoś to wszystko się równoważy, chociaż kowal to nie jest zawód dzięki któremu człowiek staje się krezusem. Tylko Remigiusz Bystrek nie wyobraża sobie pracy w innym fachu.

Od czasu do czasu zdarzają się zlecenia na które czeka najbardziej. Dla nich przede wszystkim warto uprawiać ten zawód. To rekonstrukcje historyczne. Bystrek pracował przy ogrodzeniu Fontanny Neptuna, rzygaczach na Zbrojowni i okuciach wrót Hali Targowej w Gdańsku. Ma za sobą nawet prace przy konserwacji amerykańskiej Statuy Wolności.

Włodzimierz Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj