Król wreszcie musiał zdjąć żupan i zostać nagi. Pavels Steinbors zaprzeczał prawom logiki, bronił przez ostanie miesiące jak profesor, ale w sobotę zawalił mecz. Zawiodła także znakomita jesienią defensywa, w efekcie Arka przegrała z Wisłą 2:3.
Niestety każda seria ma kiedyś kres i taki koniec panowania zaliczył bramkarz Arki.
Jesienią 7-krotnie zachowywał czyste konto w Ekstraklasie, w sobotę robił wszystko, by Arka przegrała. O ile pierwszy kiks z wypuszczeniem piłki uszedł mu płazem dzięki VAR-owi, o tyle drugi skończył się bramką dla Wisły. Po przerwie Steinbors postanowił abdykować z tronu – skiksował jeszcze raz, zawinił przy golu numer 2 i czar prysł.
ESQUEDA BĘDZIE WZMOCNIENIEM
Obawiano się przed wiosną, że Arce zabraknie prawdziwych armat. Wciąż niedoleczony jest Rafał Siemaszko, który gwarantował największą jakość w ataku. Jaką formę prezentuje Ruben Jurado, obnażył Enrique Esqueda, który w 5 minut po wejściu, zrobił więcej niż Hiszpan przez 50 minut. Widać zresztą jak na dłoni, że umiejętności Meksykaninowi odmówić nie można. Pęd na bramkę, znalezienia się w sytuacji pod bramką rywala, to atrybuty przybysza z Ameryki Środkowej. Jeśli tylko nie rozminie się z przygotowaniem fizycznym, do końca rundy powinien zdobyć kilka bramek.
UCZ SIĘ SZWOCHU OD NIŻSZYCH
Minuty mijały, a Mateusz Szwoch przechodził obok meczu. Na poziomie Ekstraklasy, w dzisiejszej piłce po prostu tak się nie broni. Ilekroć któryś z Wiślaków prowadził piłkę przy nodze, tylekroć Szwoch oglądał jego nogi. Zamiast przerywać akcję ślizgiem, imitował zaangażowanie. O tym, jak w takiej sytuacji się zachować, pokazywali 24-latkowi młodsi koledzy, Patryk Kun i Michał Nalepa. Niscy, z pozoru przystosowani jak Szwoch – bardziej do ataku niż obrony, a jednak waleczni w defensywie, nieustępliwi. Obaj byli zresztą jednymi z najaśniejszych punktów Arki.
PODPORA ZAWIODŁA
To, co było jej silnymi punktami w sezonie – żelazna defensywa i solidny bramkarz – zawiodło najbardziej. Przy trzeciej bramce dla Wisły winić Steinborsa nie należy, ale pytanie gdzie znajdowali się środkowi obrońcy żółto-niebieskich pozostanie zagadką niewyjaśnioną. Gdyński zespół, choć napędzany ciekawie w ataku, w obronie zachowywał się totalnie nonszalancko. A szkoda, bo punkty w meczu z Wisłą były jak najbardziej „do ugrania”. Tabela takich błędów nie wybacza, szósta lokata uciekła bezpowrotnie, a widmo spadkowej ósemki wyraźnie przybliżyło.
Należy pokłonić się chorwackiemu obrońcy Wisły, Zoranowi Arseniciowi. Perfekcyjnie wykorzystał on swoje okazje w ataku, strzelając dwie bramki. W efekcie to Wisła plasuje się oczko nad Arką w tabeli.
Paweł Kątnik