Symbol gdyńskich Babich Dołów nabrał blasku. Samolot Bies, który jako pomnik od kilkudziesięciu lat góruje nad dzielnicą, przed południem został gruntownie wyszorowany i umyty. Zajęła się tym warszawska firma specjalizująca się w czyszczeniu samolotów. – Projekt jest bardzo fajny, związany z legendą polskiego lotnictwa, więc postanowiliśmy zrezygnować z prowizji za tę usługę – mówi Jacek Kujawa, właściciel firmy. – Również koszt środków czystości, agregatów prądotwórczych i tym podobnych wzięliśmy na siebie. Miasto pokryło jedynie koszty naszego przejazdu z Warszawy do Gdyni i z powrotem.
KAWAŁ HISTORII
Akcji czyszczenia samolotu przyglądało się wielu okolicznych mieszkańców. Wśród nich był Leopold Stachowski, emerytowany wojskowy, który pilotował restaurowany model Biesa. – Odszedłem do rezerwy latając na tym właśnie samolocie w 34. pułku – mówi Leopold Stachowski. – Szkoliłem na nim pilotów w zasłoniętej kabinie. Były to loty przygotowawcze do latania w chmurach. Bardzo ceniliśmy sobie ten samolot, bo był bardzo łatwy w obsłudze. Na dodatek polskiej konstrukcji. Łezka się w oku kręci, bo to jednak kawałek mojego życia. Cieszę się, że zostanie on wreszcie odrestaurowany, bo od lat nikt się nim nie interesował – dodaje.
Teraz Biesa czeka gruntowny remont. Zakres prac i miejsce, gdzie przejdzie on renowację, określą eksperci z Wojskowych Zakładów Lotniczych w Łodzi.
Marcin Lange/mar