Nie było sensacji w Warszawie i Trefl Sopot planowo rozprawił się z Legią 87:63. Tym razem nie błysnęła gwiazda gospodarzy Anthony Beane, dlatego obraz spotkania był jeszcze bardziej jednostronny niż zakładano.
Każde spotkanie Legii rozpoczyna się tak samo – drużyna z Warszawy występuje w roli kopciuszka, ambitnie walczy w pierwszej kwarcie a na końcu przegrywa, zazwyczaj bardzo wysoko.
TYLKO 10 MINUT EMOCJI
Bardzo podobnie było w sobotnim spotkaniu z Treflem. Gospodarze dzielnie „trzymali” wynik, ale jedynie przez pierwsze 10 minut, wygrywając nawet tę odsłonę 21:20. Później do głosu doszli podopieczni Marcina Klozińskiego. Kosz warszawian czteroma trafionymi trójkami dziurawił Artur Mielczarek (19 punktów w całym meczu), a na obu tablicach rządził Steve Zack (15 zbiórek). Co zaskakujące, nie błyszczał najlepszy strzelec ligi i lider Legii Anthony Beane, który zdobył tylko 10 punktów.
ODPOCZYWALI NAJLEPSI
Sztab szkoleniowy Trefla widząc jednostronny przebieg wygranej stosunkiem 29:11 trzeciej kwarty, dał odpocząć kluczowym graczom. Wówczas mogli punktować rezerwowi: Grzegorz Kulka oraz bracia Łukasz i Michał Kolendowie. Ostatecznie syrena kończąca spotkanie wybrzmiała, gdy na tablicy wyników był wynik 63:87. Najskuteczniejszym w barwach Trefla byli zdobywcy 19 punktów środkowy Steve Zack oraz skrzydłowy Artur Mielczarek.
Trefl wydłużył serię zwycięstw do 4 i niepokonany w PLK jest od 10 lutego. Sopocianie zajmują także 7 miejsce, premiowane póki co grą w fazie play-off. Teraz przed nim derby Trójmiasta z Asseco, które odbędą się 22 marca o 18.
Paweł Kątnik