Kilkanaście tysięcy złotych będzie kosztowała naprawa sopockiego mola. W piątek silne fale wyrwały deski z tzw. dolnych pokładów. Zarządzające obiektem Kąpielisko Morskie Sopot postanowiło dla bezpieczeństwa spacerujących zamknąć część najsłynniejszego pomostu w Polsce. Urząd Miasta w Sopocie informuje, że wszystko jest pod kontrolą, a to, że molo „klawiszuje” jest wręcz wskazane.
– Fala idzie z północy i wschodu, co dla dolnych pokładów mola jest szczególnie niebezpieczne. Woda uderza w molo od spodu, co powoduje, że deski „klawiszują”, czyli zostają obluzowane. Sztorm nie dokonał jakiegoś wielkiego zniszczenia, tak jak np. jesienią 2016 roku, niemniej zamknęliśmy pomosty ze względów bezpieczeństwa, w końcu jesteśmy w szczycie sezonu letniego – Marcin Kulwas, dyrektor Kąpieliska Morskiego Sopot.
Zdaniem dyrektora naprawa dolnych pokładów zajmie najwyżej 2-3 dni. Trzeba jednak poczekać, aż wiatr ustanie.
„TO DOBRZE, ŻE DESKI USTĘPUJĄ”
Na pytanie, czy deski powinny być lepiej mocowane, odpowiada rzecznik Urzędu Miasta w Sopocie Magdalena Czarzyńska-Jachim: – Konstrukcja mola jest specjalnie tak zrobiona, żeby przy silnym zafalowaniu deski puszczały, mówiąc kolokwialnie. Chodzi o to, że morze niszczy coś, co stawia opór. Jeśli deski stawiałyby opór, narażona na uszkodzenia byłaby konstrukcja mola.
– Kilka lat temu naszym celem była ochrona ostrogi bocznej poprzez wybudowanie falochronu. Ten cel został osiągnięty. Ostroga boczna od czasu wybudowania falochronu (i mariny) nigdy nie uległa zniszczeniu. Obecnie jest zamknięta jedynie ze względu na bezpieczeństwo odwiedzających – dojście do niej prowadzi przez dolne, uszkodzone pomosty – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim.
Urzędniczka dodaje, że wystarczy przybić deski i uzupełnić te, które zostały wyrwane. Będzie to kosztowało kilkanaście tysięcy złotych.
„O SZTORMIE DOWIEDZIELIŚMY SIĘ TEGO SAMEGO DNIA”
– Od samego początku istnienia mola w jego funkcjonowanie wpisany jest element ryzyka. Przypomnę, że w połowie XIX wieku pierwsze molo było rozbierane na zimę, bo sztormy zabierały całą konstrukcję ze sobą. Można powiedzieć, że coś z tego zostało do dziś, bo my także na okres jesienno-zimowy zdejmujemy dolne pomosty, żeby uniknąć problemów. W sezonie letnim takiej możliwości nie mamy – mówi Marcin Kulwas. – Dwa lata temu mieliśmy podobną sytuację, czyli sztorm w lipcu. Zalało wtedy Gdańsk i Sopot. Wówczas zniszczenia były większe, a w pierwszej kolejności też ucierpiały dolne pokłady. Także to element funkcjonowania obiektu, z którym trzeba się pogodzić i w miarę możliwości minimalizować negatywne skutki.
Dyrektor Kąpieliska Morskiego Sopot tłumaczy, że rozebranie dolnych pomostów trwa od kilku do kilkunastu dni, a informacje o zbliżającym się sztormie kąpielisko otrzymało „tego samego dnia lub góra dzień wcześniej”. Dodaje, że nie wyobraża sobie przeprowadzania tego typu operacji latem, gdy na molo jest wielu spacerujących.
Jak zapewnia, jeśli pogoda dopisze dolnymi pokładami będzie można spacerować już w weekend.
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl