Zatrudnieni na czarno, okradli pracodawców. Właściciele sezonowych punktów handlowych w Lęborku i Łebie stracili gotówkę oraz utarg o wartości ponad 11 tysięcy złotych. Sprawa trafiła na policję. I choć właściciele twierdzili, że rabunku dokonali ich pracownicy, to nie byli w stanie podać ich danych osobowych.
W Lęborku pracownica sklepu zostawiła na drzwiach kartkę z napisem „zaraz wracam” i ulotniła się z 3 tysiącami złotych utargu oraz papierosami o wartości ponad 6 tysięcy złotych. W Łebie właściciel sklepu stracił ponad 2 tysiące złotych. W obu przypadkach pracodawcy, zgłaszając sprawę na policję, przekazywali bardzo skromne dane swoich rzekomych pracowników. Znali jedynie ich… płeć oraz imię.
PRACOWNICY WIDMO
– Wiemy jedynie, że w obu przypadkach były to różne osoby i różne płcie. W jednym przypadku był to mężczyzna, w drugim kobieta. Także na tym etapie wiemy jedynie, że nie była to ta sama osoba – mówi asp. sztab. Magdalena Zielke z lęborskiej policji. – W jednym przypadku te dane podane są zbyt skromnie, podano tylko imię. Myślę, że ta zasada ograniczonego zaufania tutaj nie udała się i ktoś zbyt pochopnie zaufał tym osobom i wprowadził je do swoich sklepów – dodaje Zielke.
PRACOWALI NA CZARNO?
Policja nie wyklucza, że osoby, które dokonały kradzieży, mogły pracować bez żadnych umów.
– Jeżeli w trakcie naszych czynności sprawdzających okaże się, że jest takie podejrzenie, wówczas będziemy zawiadamiać Państwową Inspekcję Pracy – zaznacza Magdalena Zielke.
Policja szuka rzekomych pracowników. Za kradzież grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Paweł Drożdż/mk