„To dziwne, że systemy nie wykazują zanieczyszczeń”. Specjalista zaniepokojony jakością powietrza w Gdańsku po pożarze w Stoczni Nauta

gdansk stocznia post

– Należy zastanowić się nad poprawnością funkcjonowania systemu ochrony powietrza na terenie miasta – mówi Bartosz Sęk, prezes Forum Ekologiczno-Edukacyjnego. Wieloletni specjalista zajmujący się jakością powietrza jest w Trójmieście prywatnie. We wtorek miał zwiedzać Gdańsk, ale jak mówi, wrócił do Sopotu, by nie wdychać dymu z płonącej Stoczni Nauta.

Piotr Puchalski: Pan jest na wakacjach?

Bartosz Sęk: Tak, jestem na wakacjach w Sopocie. Dziś postanowiłem zwiedzić gdańską starówkę.

I trochę pana zatkało?

W momencie, gdy zobaczyłem przy przystanku SKM Stocznia duże kłęby dymu, próbowałem jeszcze zdążyć wysiąść z kolejki i szybko udać się w drogę powrotną, niestety dojechałem aż do Gdańska Głównego i musiałem przez pięć minut oddychać tym skażonym powietrzem.

Wysłał pan od razu zapytanie do miasta?

I do miasta, i do Stoczni Nauta, a także zapytanie do komórki dedykowanej ochronie środowiska w Urzędzie Miasta Gdańska.

Taki pożar może być dla nas groźny, mimo że płomienie nas nie dosięgają?

Tego typu pożar na pewno jest groźny, a nie „może być”. Najprawdopodobniej z tego, co czytałem w internecie, jest to pożar, który dotknął składy farb i lakierów, a farby i lakiery oznaczają obecność m.in. lotnych związków organicznych – oczywiście w zależności od składu danego produktu – i inne związki, które w takim niekontrolowanym spalaniu stanowią bardzo duże zagrożenie dla zdrowia.

Czyli powinniśmy zamknąć okna, drzwi i czekać?

Zamknąć okna, drzwi, uszczelnić dopływy powietrza. Nawet kratkę wentylacyjną, żeby nie pojawiał się ciąg wsteczny, co mogłoby doprowadzić do zmiany stężeń zanieczyszczeń wewnątrz pomieszczeń. Niestety to jest tylko hasło, żeby w ten sposób postępować, bo trudno to wykonać, a nawet kiedy to zrobimy, to zawsze pozostają pewne nieszczelności, którymi powietrze do nas dotrze.

Co miastu Panu odpowiedziało?

O godzinie 15.30 otrzymałem odpowiedź z urzędu miasta, z której dowiedziałem się, że system pomiarowy jakości powietrza w Gdańsku nie pokazuje wzrostu poziomu zanieczyszczenia na badanych podstawowych wskaźnikach, co jest dla mnie bardzo dziwne, bo podstawowym wskaźnikiem jest najprawdopodobniej pył zawieszony. Tegu typu oddziaływania jak niekontrolowane spalania w takiej skali na pewno powinny powodować wzrost stężeń pyłu zawieszonego. Jeżeli nie, to należy zastanowić się nad poprawnością funkcjonowania systemu ochrony powietrza na terenie miasta.

Zaglądałem przed chwilą na mapę smogu. Zobaczyłem same „uśmiechnięte buźki”, które oznaczają, że powietrze jest czyste. Jak to jest, że mamy takie zadymienie praktycznie w centrum miasta, a te mapy pokazują, że nic się nie dzieje?

Przykro mi, że w tym momencie pomimo tego, że wiemy o uwolnieniu się tak dużej ilości gazów i pyłów, system pomiarowy i informujący mieszkańców o jakości powietrza wskazuje brak oznak przekroczeń dopuszczalnych stężeń zanieczyszczeń, bo takie nastąpiły najpewniej na terenie starówki, bo taki był dominujący kierunek wiatru. Jak zaobserwowałem, smuga została przekierowana właśnie na starówkę i dużo dalej. Tego rodzaju systemy działają najczęściej w oparciu o modelowanie bieżące albo są zasilane danymi pomiarowymi ze stacji lub też jest to miks obu tych metod. Zatem, jeżeli przy tego typu zdarzeniu system pomiarowy nie wykazuje podwyższonych stężeń, to pojawia się pytanie, czy ten system działa właściwie. Być może nie?

Mieszkańcy Gdańska mogą się źle czuć z powodu pożaru i związanych z nim potencjalnych zanieczyszczeń?

Prawdopodobnie osoby, które są narażone na przekroczenie, mogą odczuwać problemy. Ja spędziłem 5 minut na terenie Gdańska Głównego, czułem ból w klatce piersiowej. To typowe objawy wchłaniania zbyt dużej ilości zanieczyszczeń. Pierwsze, co daje o sobie znać, to układ oddechowy. Zatem można obserwować objawy takie jak bóle w klatce piersiowej, bóle i zawroty głowy. Najprawdopodobniej tego typu objawy mogą gdańszczanie u siebie zaobserwować. Niestety skutki dla zdrowia bywają długofalowe i zostaną zauważone później. Choroby wynikające z zanieczyszczenia powietrza nie są indukowane w ciągu kilkunastu godzin. Jednak z uwagi na słabą jakość powietrza w naszym kraju dochodzi do wielu zgonów, a tego typu incydenty jak pożar w Gdańsku przyczyniają się do tego.

Czy pracodawcy powinni poprosić pracowników, żeby ci zostali w miarę możliwości w domach? Chodzi mi o ludzi pracujących w centrum Gdańska.

To zależy od kilku czynników determinujących przepływy mas powietrza. Jeżeli dojdzie do przewietrzenia tego terenu, to stężenia do jutra spadną osiągając poziomy poniżej alarmowych, jednakże trudno tu coś przewidywać. Właśnie po to są systemy pomiarowo-modelowe, żeby tego typu incydenty w miarę szybko wychwytywać i sprawnie przekazywać tego typu informacje mieszkańcom miasta.

Pan jest tu jako turysta, ale ma Pan imponujący staż pracy…

Od 20 lat zajmuję się problematyką jakości powietrza w naszym kraju, pracowałem dla ministerstwa środowiska jako starszy specjalista w wydziale ochrony atmosfery. Współuczestniczyłem w największych projektach badawczych z zakresu jakości środowiska finansowanych z szóstego programu ramowego, czyli jednego z większych programów badawczych finansowanych przez Unię Europejską. Tę ostatnią pracę wykonywałem w Anglii. M.in. analizowane były dane dotyczące jakości powietrza na terenie Francji i wód w kąpieliskach na terenie Polski (Trójmiasto). Pracowałem również z twórcami referencyjnej metodyki modelowania zanieczyszczeń w powietrzu dla Niemców, którzy stworzyli ówczesny model AUSTAL. W trakcie całej mojej pracy zawodowej zajmowałem się tematyką jakości powietrza, modelowania jakości powietrza i analizami jakości. Aktualnie jestem konsultantem środowiskowym, pracuję w Polsce.

Czyli odpowiedzialność zawodowa zmusiła Pana do reagowania?

Jest mi bardzo przykro, że tu, gdzie przyjechałem złapać oddech, zaczerpnąć świeżego powietrza, przydarzyło się niekontrolowane spalanie i ekspozycja na toksyny. Nie do końca zostały spełnione wymogi w zakresie przeciwdziałania skutkom awarii przemysłowych (ustanowione m.in. w Decyzji Środowiskowej dla przedsięwzięcia). Kolejni ludzie, tak jak ja, wjeżdżali pociągiem w chmurę dymu.

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj