Miotłą i kwiatami dbała o porządek przy Placu Solidarności w Gdańsku. Stała się ambasadorką i jednym z symboli „S”. Przez lata troszczyła się o Pomnik Poległych Stoczniowców. Aleksandra Olszewska – kwiaciarka, która spotykała się z głowami państw, a zwykli ludzie przychodzili do niej jak do konfesjonału.
W 38. rocznicę wydarzeń Sierpnia 1980 roku w Gdańsku w historycznej sali BHP otwarto wyjątkową wystawę. Po raz pierwszy w całości poświęcono ją kwiaciarce, która przez 30 lat dbała o porządek przy bramie nr 2. Aleksandra Olszewska zmarła w 2016 roku. O tym, jakim była człowiekiem rozmawialiśmy z jej synem, Tadeuszem Olszewskim.
– Dopóki żyła, nie doceniałem tego, co miałem i straciłem. Dopiero po jej śmierci zacząłem przeglądać zdjęcia. Kiedy zobaczyłem te tysiące fotografii, byłem zaskoczony. Spotykała się z głowami państw, politykami, kończąc na zwykłych ludziach. Od mamy biło takie ciepło. Ludzie do niej lgnęli, przychodzili do niej jak do konfesjonału. Kochała Plac Solidarności, tę bramę i kwiaty, ona tym żyła – wspomina syn pani Aleksandry.
Fot. Andrzej Gojke / KFP
LEGENDA ZA ŻYCIA
– Miotłą i kwiatami walczyła o utrzymanie porządku na Placu Solidarności przy bramie nr 2. Nie była działaczką polityczną ani solidarnościową, a jednak stała się ambasadorka Solidarności. Była ambasadorką tych idei również na świat – dodał.
Na wystawie obok dziesiątek zdjęć zobaczyć można wycinki z gazet, które udowadniają, że Aleksandra Olszewska znana była również poza granicami Polski. – W magazynach Lufthansy były jej zdjęcia. W każdym samolocie przy siedzeniu było czasopismo, w którym było zdjęcie mojej mamy z opisem „Kwiaciarka z Placu Solidarności”. W japońskim magazynie specjalizującym się w sztuce układania kwiatów, znalazły się kompozycje, które mama układała na bramie nr 2. Z tych zdjęć można poznać się z jej wspaniałą historię – mówił Olszewski.
ZA WSZELKĄ CENĘ
– Ludzie do dziś nie mogą zrozumieć, że ona robiła to za darmo. Co więcej, często dokładała do tego z własnej emerytury. Kiedy w zimę nie było kwiatów na polach stoczniowych, zrywała gałązki ze świerku i wkładała do wazonów, albo kupowała za własne pieniądze wieńce. Na okrągło dekorowała Plac Solidarności i bramę – wspominał.
Jak zdradził nam pan Tadeusz – wszystko wskazuje na to, że przejmę to po mamie. Do tej pory miałem swoje życie, swoje sprawy, ale teraz kiedy jestem już na emeryturze, możliwe, że ja się tym zajmę.
Ze wspaniałą i wzruszającą historią Aleksandry Olszewskiej można zapoznać się na wystawie w Historycznej Sali BHP na terenie stoczni w Gdańsku do 16 września 2018 r.
Fot. Andrzej Gojke / KFP
Jacek Klejment