Bezbłędna obrona, skuteczny atak i szczęście. Lechia w Zabrzu miała wszystko i pewnie wygrała

Trzecie w tym sezonie zwycięstwo odniosła Lechia. Biało-zieloni wygrali z Górnikiem Zabrze 2:0 (2:0). Gdańszczanie byli bezbłędni w obronie, skuteczni w ataku, a w dodatku sprzyjało im szczęście. To trzecia w tym sezonie wygrana drużyny Piotra Stokowca. Lechia w tym sezonie jeszcze nie przegrała. Lechia przed meczem z Górnikiem straciła dwóch podstawowych obrońców. Błażej Augustyn jest kontuzjowany, a Paweł Stolarski został zawodnikiem Legii Warszawa. Wydawało się, że defensywa biało-zielonych w Zabrzu będzie formacją, o którą Piotr Stokowiec będzie musiał martwić się najbardziej. Szkoleniowiec w środku postawił na Stevena Vitorię, a na prawej stronie miejsce zajął Karol Fila. Zwłaszcza 19-latek miał mieć trudny wieczór, bo mierzył się z naprawdę niezłą ofensywą Górnika.

SKUTECZNOŚĆ I SZCZĘŚCIE

Tymczasem Stokowiec nie tyle nie musiał się martwić, co musiał zająć się klaskaniem, bo gra jego zespołu była wręcz koncertowa. Biało-zieloni od początku przejęli inicjatywę, a że sprzyjało im też szczęście, to szybko wyszli na prowadzenie. Fila wstrzelił piłkę w pole karne, ta odbiła się jeszcze od Pawła Bochniewicza i wpadła do bramki obok bezradnego Tomasza Loski. Bramkarz nic do powiedzenia nie miał też przy uderzeniu Patryka Lipskiego, ale futbolówka odbiła się od słupka. I tym razem Lechii dopisało szczęście, bo piłka wróciła w pole karne idealnie w miejsce, w którym stał Flavio Paixao i Portugalczyk dopełnił formalności.

DOBRZE PRACUJĄCA MASZYNA

Gdańszczanie z taką łatwością zdobyli dwie bramki, że chyba sami byli tym zaskoczeni. To nie tak, że mieli fart i akurat udało się strzelić. Grali dobrze, po lewej stronie Lukas Haraslin bez zarzutu współpracował z Filipem Mladenoviciem, w środku swoje robili Damian Łukasik z Jarosławem Kubickim, z przodu pracował też Jakub Arak. Wszystko pracowało tak, jak należy. Nie można też nie wspomnieć o Dusanie Kuciaku, bo Górnik miał dwie okazje po rzutach wolnych, ale Słowak od początku sezonu mocno pracuje na miano najlepszego bramkarza w lidze i znów pokazał świetną formę. Widać jak na dłoni, że rywalizacja ze Zlatanem Alomeroviciem wyszła mu na dobre.

SPOKÓJ I OPANOWANIE

Dwubramkowe prowadzenie do przerwy dało Lechii dużo spokoju, ale gdańszczanie i tak mocno weszli w drugą połowę i szybko mogli jeszcze podwyższyć. Tym razem jednak szczęścia zabrakło i Loska nie skapitulował po raz trzeci. Biało-zieloni grali dobrze. Opanowali środkową strefę boiska, zneutralizowali też skrzydła, bo równie dobrą robotę, do tej wykonywanej przez duet Mladenovic-Haraslin, robiła para Fila-Paixao. Goście gospodarzom pozwolili jedynie na strzały z dystansu i niegroźne dośrodkowania.

TRANSFORMACJA DRUŻYNY

To nieprawdopodobne, że Piotr Stokowiec przeprowadził tak dużą zmianę w drużynie, której w poprzednim sezonie nie wychodziło praktycznie nic. Od jego piłkarzy bije teraz pewność siebie, wiedzą, co mają robić na boisku i są w tym skuteczni. Haraslin ma taką łatwość w dryblingu i tyle daje w ofensywie, że – o ile nie zawiedzie go zdrowie – mogą to być jego ostatnie miesiące w Gdańsku. Ale pozytywną zmianę przeszedł każdy z zawodników biało-zielonych.

DALEJ NIEPOKONANI

Lechia jest w tym sezonie drużyną poukładaną. Ma solidną obronę, fantazję w ataku i dobrego trenera, który wie, co robi. Biało-zielonym w Zabrzu wyszło wszystko, co sobie założyli, odnieśli trzecie w tym sezonie zwycięstwo i wciąż są niepokonani. Dzięki zdobyciu trzech punktów zespół Piotra Stokowca awansował na drugie miejsce w tabeli, a kolejki na pewno nie skończy niżej niż na trzecim miejscu.

Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 0:2 (0:2)

Tymoteusz Kobiela
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj