79 lat temu – 2 września 1939 roku – do obozu koncentracyjnego Stutthof trafili pierwsi więźniowie. Była to grupa 150 Polaków z Gdańska. Dziś odbyły się uroczystości upamiętniające dzień, w którym obóz zaczął działać. W dniu, w którym pierwszy transport Polaków z Wolnego Miasta Gdańska trafił do Stutthofu, obóz zajmował niecały hektar ogrodzonego drutem kolczastym terenu. Płot ustawili jeszcze w sierpniu 1939 roku niemieccy skazańcy z gdańskiego więzienia. Obok stał budynek dawnego domu starców, który następnie stał się komendanturą.
2077 DNI FUNKCJONOWANIA OBOZU
– To właśnie pierwsi Polacy, którzy tutaj trafili, wznosili tzw. infrastrukturę obozową, czyli baraki. To od ich pracy rozpoczęło się 2077 dni funkcjonowania obozu koncentracyjnego Stutthof, a przypomnę, że właśnie 2077 dni trwała druga wojna światowa w Europie – mówi dyrektor Muzeum Stutthof Piotr Tarnowski.
MARSZ ŚMIERCI
Podczas uroczystości pojawiła się grupa osób należących do ostatnich więźniów Stutthofu, którzy w styczniu 1945 roku wyruszyli w tzw. Marsz Śmierci. Wśród nich był m.in. Stanisław Lewandowski, którego do muzeum przywiozła – jak co roku – córka Mirosława Śmiejkowska.
– Pierwszy raz przyjechałam tu jako dziecko i zawsze zastanawiałam się, czemu ojciec chce tu przyjeżdżać, do takiego piekła. Do miejsca, w którym kazano mu wrzucać żywych ludzi do pieców krematoryjnych. Oni krzyczeli jeszcze, bo mimo braku sił chcieli żyć. Każdy chciał żyć – mówiła Mirosława Śmiejkowska.
TABLICA PAMIĄTKOWA
Podczas uroczystości odsłonięto także tablicę pamiątkową ku czci członków Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” więzionych i poległych w obozie Stutthof. Tablicę odsłonięto w dawnym krematorium. Ufundował ją wojewoda pomorski Dariusz Drelich. – Zło i nienawiść w najczystszej postaci, symbol bestialstwa i świata bez wartości, to właśnie KL Stutthof – mówił wojewoda. – Miejsce, gdzie blizny po dramatycznych wydarzeniach nie chcą i nie mogą się zabliźnić. Stutthof status państwowego obozu koncentracyjnego uzyskał w 1942 roku, ale faktycznie został założony już w chwili wybuchu II wojny światowej. A to oznacza, że był pierwszym i najdłużej działającym obozem na ziemiach polskich. Stworzony z myślą o eksterminacji Polaków z Pomorza, szybko przekształcił się w rozciągniętą na setki hektarów fabrykę śmierci. 110 tysięcy więźniów i 65 tysięcy pomordowanych to liczby. W rzeczywistości to ludzkie życie, uczucia, przyszłość, której nie dano im było doświadczyć. Dla nich właśnie musimy pamiętać i pamiętamy. Oddajemy hołd ofiarom z nadzieją, że czas eksterminacji, czas pogardy do drugiego człowieka nigdy się nie powtórzy – powiedział Dariusz Drelich.
Listy do uczestników uroczystości rocznicowych skierowali Marszałek Sejmu Marek Kuchciński oraz poseł na Sejm Grzegorz Furgo z Platformy Obywatelskiej.
WYSTAWA
Drugim wydarzeniem towarzyszącym było otwarcie w wystawy „Zawsze wierni. Polacy z Wolnego Miasta Gdańska”, pokazującej gdańską drogę Polaków do niepodległości, drogę trudną, na której obóz Stutthof odcisnął piętno.
W roku 2018, w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, wystawa „Zawsze wierni. Gdańska niepodległość. Polacy z Wolnego Miasta Gdańska” przypomina działania i postawy między innymi Bernarda Filarskiego, Feliksa Muzyka, Brunona Zwarry, Władysława Pniewskiego, Elżbiety Marcinkowskiej czy Kunegundy Pawłowskiej, osób które walczyły w Wolnym Mieście Gdańsku o niepodległość i za tę walkę zapłaciły często najwyższą cenę w niemieckim obozie koncentracyjnym Stutthof. Przesłaniem wystawy są słowa zmarłego niedawno Brunona Zwarry pochodzące z książki jego autorstwa p.t. „Wspomnienia gdańskiego bówki”: „Być wśród swoich Polakiem nie jest trudne, lecz głosić polskość otwarcie wśród tak przeważającej ilości Niemców, jaka była wtedy w Gdańsku, nie było tak łatwe”.
Sylwester Pięta/mm/mro