Najnowszy film Krzysztofa Zanussiego może być odebrany na różne sposoby. Tym razem znany reżyser pod lupę wziął „Fausta” Goethego. Jeśli ktoś jednak nie zrozumie konwencji, może się najzwyczajniej w świecie nudzić.
Wiadomo, że kino Krzysztofa Zanussiego nie przez wszystkich jest tak chętnie przyjmowane jak przed laty. Jak po premierze filmu przyznał sam reżyser, jego początkowym zamysłem było zrobienie filmu dla laików. Później to się zmieniło w wymagający obraz. Trzeba jednak docenić, że technicznie został zrobiony bardzo dobrze.
Film przenosi nas do początków XX wieku. Główny bohater Doktor – grany przez Jacka Poniedziałka – jest wizjonerem całkowicie oddanym nauce. Dla kolejnych osiągnięć jest gotów posunąć się choćby do tortur. Chętnie zaznacza, że nie ma Boga, a wszystko da się wytłumaczyć w sposób naukowy. Ciekawie też zaprezentowane są tamte czasy – to on eksperymentuje z gazem bojowym, zarazkami syfilisu próbuje wyleczyć choroby psychiczne.
„Eter”, co wzbudziło wątpliwości publiczności, został podzielony na dwie części. Pierwsza – znacznie dłuższa – jest tym prawidłowym filmem, który został opisany wyżej. Druga jest w pewnym sensie bardzo krótkim streszczeniem całej historii. Różni ją jednak to, że wyraźnie pokazano postać Diabła, który bierze w niej udział. To on zawiera porozumienie z Doktorem, które pozwala głównemu bohaterowi uniknąć śmierci i prowadzić swoje badania. Część ta nazwana „sekretną” po prostu wyjaśnia to, co dla wielu za pierwszym razem jest niewidoczne. To ukłon Zanussiego do tego bardziej laickiego widza, dla którego seans nie był zrozumiały. Sam uważam, że to ciekawy zabieg, zacierający podział na odbiorcę elitarnego i masowego.
Film, co oczywiste, jest technicznie bardzo dopracowany, historia w ciekawy sposób pokazuje „faustowość” bohatera. Ostatecznie jednak nota w dół z racji tego, że dla wielu osób obraz może się po prostu nudzić.
Ocena ogólna: 7/10
Wiktor Miliszewski