Kacper Płażyński przeciwny budowie sztucznego zbiornika retencyjnego. „Marnotrawienie pieniędzy i ryzyko ekologiczne”

Kacper Płażyński domaga się od władz miasta budowy naturalnego, a nie sztucznego zbiornika retencyjnego Strzelniczka w Gdańsku. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta uważa, że warta 15 mln zł inwestycja to marnotrawienie pieniędzy i niepotrzebne ryzyko ekologiczne.

– Okoliczne łąki mogłyby stanowić park retencyjny i przyjmować dwukrotnie więcej wody niż budowany zbiornik. Powrót do projektu, jaki lata temu przygotował Urząd Miasta, jest niezrozumiały. Co ważne, wybudowanie tego zbiornika spowoduje, że osady związane z rozwojem glonów, które będą się gromadzić, będą spływać do Raduni i zbiorników z których czerpiemy wodę pitną – mówił kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska.

 

BRAKUJE DECYZJI DEROGACYJNYCH

Dodatkowo, według Michała Przybylskiego z Pomorskiego Towarzystwa Hydrologiczno-Przyrodniczego, prace prowadzone są niezgodnie z prawem, bo bez wymaganych decyzji derogacyjnych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Chodzi o chronione gatunki, żerowiska i lęgi ptaków oraz płazów: czajek, krzyków, żurawi, żaby trawnej, jeziorkowej i ropuchy szarej.

– Miasto w zrównoważonym rozwoju powinno wykorzystywać naturalny potencjał retencyjny – podkreśla Przybylski.

SĄ ZASTRZEŻENIA

Ekolodzy swoje zastrzeżenia zgłosili wcześniej do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Domagają się wstrzymania robót budowlanych i zmiany projektu.

SĄ NIEZBĘDNE POZWOLENIA

Tymczasem, jak twierdzą przedstawiciele Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska – zbiornik retencyjny Strzelniczka posiada niezbędne pozwolenia środowiskowe. Jak mówi Agnieszka Zakrzacka, w umowie z wykonawcą są specjalne zapisy dotyczące nadzoru przyrodniczego, który jest w zakresie wykonawcy robót. – Trzeba podkreślić, że ta realizacja posiada wszelkie potrzebne pozwolenia, także środowiskowe i pozwolenia na budowę. Nadzór przyrodniczy złożył wniosek do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o odstępstwo derogacyjne związane z obecnością gatunków chronionych – wyjaśnia.

GDAŃSKIE WODY

Do sprawy odniosła się też miejska spółka Gdańskie Wody. Jak napisała w oświadczeniu jej rzecznik – Agnieszka Kowalkiewicz, inwestycja jest elementem systemu zabezpieczenia miasta, jej brak oznaczałby większe ryzyko powodziowe. Aby zgromadzić w sposób naturalny 50 tysięcy metrów sześciennych wody – miasto musiałoby wykupić prawie 50 ha terenu, co wykluczałoby rozwój dzielnicy. Podkreśla też, że zbiornik retencyjny nie wpłynie negatywnie na jakość wody pitnej.

W Gdańsku działa ponad 50 zbiorników retencyjnych, których zadaniem jest ochrona miasta przed powodzią.

Sebastian Kwiatkowski/mkul

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj