Arka po bardzo dobrym meczu przegrała z Pogonią Szczecin 2:3. Gdynianie jeszcze w pierwszej połowie przegrywali 0:1 i odwrócili przebieg meczu na 2:1, ale po przerwie – po pięknym golu Adama Buksy i szczęśliwym Spasa Delewa – ostatecznie polegli. Jeżeli jednak żółto-niebiescy muszą czasem ponieść porażkę, to niech robią to po takich spotkaniach. W pierwszych dwudziestu minutach meczu wyglądało to tak, jakby spotkały się dwa zespoły z zupełnie innych piłkarskich światów. Pogoń grała piłką, stosowała wysoki pressing, konstruowała składne akcje i Pavels Steinbors raz po raz miał co robić. W końcu jednak Łotysz nie dał rady. Adam Buksa dwa razy w ciągu minuty uderzał z około dwudziestu metrów. Najpierw wybrał lewy, z perspektywy bramkarza, słupek i nieznacznie się pomylił. Chwilę później spróbował w drugą stronę i tym razem był bezbłędny.
Arka grała tak, jakby zupełnie nie wiedziała, o co chodzi. Gdynianie nie radzili sobie z presją rywali, praktycznie nie atakowali. Obudzili się dopiero po straconym golu, ale dalej wyglądało to nieporadnie i taka też była akcja, po której gospodarze wyrównali. Piłka nieco przypadkowo trafiła w pole karne, zza pleców obrońców wyskoczył Maciej Jankowski, a zaskoczony defensor powalił napastnika na ziemię. Tomasz Musiał podyktował rzut karny, a na bramkę pewnie zamienił go Michał Janota.
BŁYSK MŁYŃSKIEGO
Wyrównanie dało Arce więcej wiary w siebie, gdynianie zaczęli budować akcje ofensywne i okazało się, że obrona Pogoni jak najbardziej jest do sforsowania. Najdobitniej pokazały to akcje z 36. i 39. minuty. Najpierw Mateusz Młyński miał mnóstwo miejsca i czasu w środku boiska, idealnie obsłużył Lukę Zarandię i ten bez problemów pokonał Załuskę w sytuacji sam na sam. Chwilę później umiejętności bramkarza „Portowców” sprawdził Janota, nietypowo uderzając prawą nogą, ale tym razem golkiper końcówkami palców odbił piłkę na rzut rożny.
SZARPANINA PRZED PRZERWĄ
W końcówce pierwszej połowy doszło jeszcze do sporych rozmiarów awantury. Zaczęło się od tego, że Adam Deja w dość groźnej dla Arki sytuacji wybił piłkę na aut sygnalizując, że robił to, ponieważ jeden z rywali padł na murawę. Szczecinianie uznali, że nie oddadzą piłki i ruszyli z atakiem w pole karne. Gospodarzom udało się wybić piłkę, ale zaraz po wstrzymaniu gry doszło do szarpaniny na boisku. Ostatecznie skończyło się na żółtych kartkach dla Zarandii i Zvonimira Kożulja.
Poza tym jednym niesportowym fragmentem pierwsza połowa była naprawdę dobrym widowiskiem. Obie drużyny atakowały, próbowały strzałów z dystansu, ale i indywidualnych rajdów i generalnie mecz naprawdę mógł się podobać. Szkoda tylko, że ten wysoki poziom po przerwie utrzymali tylko goście.
FENOMENALNY STRZAŁ BUKSY
Wydawało się, że po wyrównaniu i wyjściu na prowadzenie jeszcze w pierwszej połowie, w drugiej gdynianie będą chcieli dobić przeciwnika i zamknąć mecz. Tymczasem nieco ponad dziesięć minut gry po przerwie wystarczyło gościom do doprowadzenia do remisu. Znów z dystansu spróbował Buksa, tym razem nie po ziemi, a górą i trafił idealnie. Piłka była poza zasięgiem bramkarza, a spadła pod poprzeczkę. Strzał absolutnie nie do obrony. Dużo lepiej cała defensywa mogła zachować się 7 minut później. Goście dośrodkowali w pole karne, żaden z atakujących nie dopadł do piłki, ale ta trafiła w słupek i wróciła na środek pola karnego. Tam niepilnowany był Spas Delev, który dokonał formalności. Niecałe dwadzieścia minut gry w drugiej połowie wystarczyło Pogoni do ponownego wyjścia na prowadzenie.
ZABRAKŁO SKUTECZNOŚCI
I znów okazało się, że Arka dobrze gra, kiedy musi odrabiać starty. Robił co mógł Zarandia. Raz po raz ogrywał Matynię, ale ciągle brakowało dobrego ostatniego dogrania. A kiedy już Gruzin otworzył drogę do bramki Rafałowi Siemaszce, strzał napastnika z dwóch metrów został zablokowany. Gdynianie jeszcze wcześniej mogli odrobić straty, ale po rzucie rożnym i strzale głową piłka trafiła wprost w Załuskę. Ostatecznie, choć gospodarze do końca atakowali, to – głównie przez brak skuteczności – wyrównać się nie udało.
NAPRAWDĘ DOBRY MECZ
Arka przegrywa drugi ligowy mecz z rzędu, ale jeżeli już przegrywać, to po takich spotkaniach. To był dobry mecz, z mnóstwem sytuacji podbramkowych po obu stronach boiska, nie zabrakło też dobrej atmosfery na trybunach i pięknych bramek. Gdynianie, pomimo porażki, nie mają się czego wstydzić.
Arka Gdynia – Pogoń Szczecin 2:3 (2:1)