Walczyli o przywrócenie języka polskiego. W odpowiedzi grożono im bronią

111 lat temu uczniowie z Kasparusa Wielkiego koło Skórcza rozpoczęli strajk. Domagali się przywrócenia języka polskiego w nauczaniu i rozmowach. W odpowiedzi nauczyciele grozili im bronią. – Dzisiaj mało, kto o tym pamięta, ale na początku XX wieku na Pomorzu rozwijało się tajne nauczanie języka polskiego. Wydawano potajemnie samouczki i podręczniki samokształceniowe. A wszystko dlatego, że polskość przegrywała pod naporem akcji germanizacyjnej – mówi Zbigniew Potocki z Muzeum Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim.

NADZÓR PAŃSTWA NAD SZKOLNICTWEM

Państwo niemieckie konsekwentnie od połowy XIX wieku walczyło ze wszystkim, co polskie. Kurs ten został szczególnie zaostrzony w latach 70-tych, kiedy kanclerzem został Otto von Bismarck. W ciągu 10 lat wprowadzono śluby cywilne i całkowity nadzór państwa nad szkolnictwem. Administracja niemiecka uzyskała znaczący wpływ na obsadę stanowisk kościelnych. Jednak to język miał kluczowe znaczenie. Niemcy uważali, że symbolem jedności państwa jest używanie przez wszystkich obywateli jednej wspólnej mowy. Dlatego w sądownictwie, administracji i edukacji wprowadzono wyłącznie język niemiecki. Od 1895 roku zakazano również prywatnego (nawet bezpłatnego) nauczania polskiego. Najmocniej uwidoczniło się to w szkolnictwie. Historycy szacują, że w latach 1906-1907 opór germanizacji stawiło 75 tys. dzieci w ponad 800 szkołach. Jeden z największych z nich odbył się w Kasparusie Wielkim koło Skórcza.

„KOCIEWSKA WRZEŚNIA”

– Do szkoły uczęszczało 132 uczniów. Z czego 118 było Polakami. Szkołą kierowało dwóch Niemców. Kiedy nauczyciele weszli na lekcje, zostali przywitani przez dzieci w języku polskim. Nauczyciel, grożąc pożyczoną bronią myśliwską, zagonił uczniów do klasy, skarcił i zamknął – opowiada historyk.

Dzieciom udało się uciec z budynku. O zajściu powiadomiły rodziców, którzy przyszli do szkoły i przy użyciu siły rozbroili krewkich nauczycieli. Na miejscu pojawia się żandarmeria. A wszyscy rodzice zostali aresztowani.

GRZYWNY I KARY WIĘZIENIA

– Dzieci przestały przychodzić na zajęcia szkolne. Żandarmi musieli więc doprowadzać dzieci do szkoły, gdzie były znowu bite. Kazano im pisać po 100 razy w języku niemieckim „Na drodze do i ze szkoły nie wolno mówić po polsku” – przypomina Potocki.

Aresztowanych rodziców czekał proces. Zostali oskarżeni o pobicie i zakłócanie porządku publicznego. Dlatego otrzymali kary więzienia od 4 miesięcy do 1 roku oraz kary grzywny od 300 do 600 marek, musieli także pokryć koszty sądowe, które w przeliczeniu na osobę wynosiły około 200 marek

Dopiero po wybuchu I wojny światowej niemiecka administracja zwolniła z więzień i darowała kary skazanym buntownikom. W ten sposób chciano zachęcić młodych Polaków do wiernej służby w niemieckiej armii. Jednak nie było mowy o powrocie języka polskiego do szkół. Język ojczysty został przywrócony dopiero po przyłączeniu Pomorza do Polski.

Tomasz Gdaniec/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj