Stary poeta, może być jednocześnie mistrzem, mentorem, nauczycielem, przyjacielem poety młodego. Na czym może polegać taka przyjaźń starego poety z młodym? W „Kartkach wydartych z dziennika gliwickiego” Tadeusz Różewicz, ówczesny trzydziestolatek, pisze o swoim mistrzu, wówczas prawie osiemdziesięcioletnim Leopoldzie Staffie. Różewicz, poeta anty-sentymentalny, kontrolujący swoje emocje, zwłaszcza te pozytywne, bo krytykiem potrafił być zjadliwym i bezlitosnym, człowiek oszczędny w słowach i powściągliwy w uczuciach, nazywa Staffa dobrym przyjacielem, kochanym człowiekiem, oświadcza, że kocha go jak ojca.